Marka poznała w dość niecodziennych okolicznościach - spóźniła hamowanie i wjechała w tył jego samochodu. Wyskoczyła zza kierownicy cała roztrzęsiona, a wtedy otworzyły się drzwi i wysiadł On. Spojrzał na nią i sczepione w namiętnym uścisku ich auta. Uśmiechnął się i powiedział:
- Miło, że wpadłaś.
Godzinę później, kończąc kawę wymienili się numerami telefonów.
Ich miłość eksplodowała tęczą spojrzeń, dotyków, pocałunków i namiętności. Pół roku później wiedzieli, że chcą być ze sobą do końca życia. Zaplanowali ślub. Marysia miała przed sobą obronę pracy magisterskiej, Marek od dwóch miesięcy bezskutecznie szukał pracy. W imię wspólnej wieczności, pewni wzajemnych uczuć zdecydowali się na rozstanie. Marek znalazł sezonową pracę w Irlandii, Marysia w tym czasie skupiła się na ukończeniu studiów. Dzięki internetowi wciąż byli blisko siebie. Poza tym raz w miesiącu przylatywał na weekend do Polski.
Było cudownie.
Przyszła Wielkanoc, a Marek niespodziewanie ogłosił, że się nie zobaczą. Ma zaległości w pracy i przez święta musi je nadrobić. Smutno zrobiło się Marysi, ale nie robiła Markowi wyrzutów. Pieniądze przydadzą się na ślub i początek wspólnego życia. A poza tym za dwa miesiące koniec rozłąki.
I wtedy wszystko zaczęło się psuć, choć Marek zarzekał się, że wszystko jest w porządku. Jest tylko przemęczony, stąd rzadziej może wieczorami rozmawiać. Marysia robiła wszystko, by uwierzyć w jego słowa. Dopiero, gdy napisał, że zostanie jeszcze kilka miesięcy dłużej i niestety nie zobaczą się przed wakacjami, zrozumiała, że go traci. Postanowiła ratować ich związek. Zarezerwowała bilet na samolot.
Tuż przed wylotem przyszedł list od Marka.
- Mario... - łzy spłynęły jej po policzkach.
Już wiedziała. To zadziwiające jak dużo w takiej sytuacji potrafi powiedzieć jedno niewinne słowo. Nie była już Kochaniem, Najdroższą, Rozkoszą czy Słodkością. Nie była już nawet Marysią.
I tak poleci. Zdecydowała o tym zanim skończyła czytać list.
Walizki już dawno spakowane, ostatnim spojrzeniem omiotła pokój i wyszła.
Lot z trzeciego piętra był krótki, a ciche mlaśnięcie ciała o bruk zniszczyło świat, w którym żyła.
Brak mi słów żeby skomentować tekst ale zostawiam ślad, że byłam tu czytałam i chwyciło mnie za serce...
OdpowiedzUsuńTo tylko życie...
UsuńPo przeczytaniu ostatniego zdania (ostatniego słowa) po ciele przeszły mi autentyczne dreszcze ... Nie takiego zakończenia się spodziewałam ...
OdpowiedzUsuńNic nie potrafi tak zaskoczyć, jak realne życie. Opowiadanie powstało na podstawie autentycznego zdarzenia.
UsuńŻycie ludzkie to suchy liść na wietrze...
OdpowiedzUsuńPrzypomniała mi się głośna historia chłopaka, który popełnił samobójstwo po tym, jak go koledzy obgadali na Asku. Nawet rozstania nie trzeba, żeby liść oderwał się od drzewa i poleciał w nieznane...
Zdjęcie bardzo mi się podoba. Bardzo klarowne, czyste barwy. I ten czarny samolot lecący w poprzek nieba...
Mimo iż jest czarny i dobrze widoczny, gdy widzimy takie osoby nie zauważamy ich. Z drugiej strony... czasem ich niedojrzałość psychiczna powala na kolana.
UsuńW tym przypadku to była chyba kwestia tego, że chłopak przeniósł własne życie na teren wirtualny. Wirtual stał się dla niego czymś ważniejszym niż prawdziwe życie. Owszem, te dwa światy się uzupełniają i ja to uzupełnianie bardzo lubię, to jest twórcze, inspirujące, ale...ale trzeba umieć sobie zadać pytanie: co jest ważniejsze?
UsuńTrzeba zdecydować w którym ze światów chce się żyć i nie może to być ten wirtualny :)
UsuńDokładnie to chciałam powiedzieć.
UsuńA jeśli ktoś dorosły próbuje prawdziwe, realne życie zastąpić wirtualnymi mrzonkami, to już jest jego problem. Nikt za nikogo nie jest w stanie dokonać wyboru, ale też i nie ma powodu czuć się odpowiedzialnym za cudze nieodpowiedzialne wybory.
Przepraszam, jeśli nadmiernie zdominowałam dyskusję, ale temat bardzo ciekawy :)
Tyle, że czasem za swoje nieodpowiedzialne wybory obwiniają cały świat.
Usuń,,Ja jestem cudowna/cudowny. To wy jesteście źli"
UsuńJasne, przecież tak najłatwiej ;-))
No właśnie, tak to działa.
UsuńA mogła przed "lotem" tylko pomyśleć, że znajdzie kogoś lepszego niż Marek. Wybrała najprostszą drogę - głupia!. Ps. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie, czyta się jak dobrą książkę - tylko ja wolę szczęśliwe zakończenia :)
OdpowiedzUsuńMogła... Ale jesteśmy coraz bardziej wyalienowali i coraz mniej odporni na stresy. I coraz częściej chcemy żyć w wirtualnych światach portali społecznościowych. Bo są doskonalsze od tego realnego.
UsuńA życie toczy sie dalej.....
OdpowiedzUsuń...i dalej.
UsuńI ja mam dreszcze po przeczytaniu ostatniego zdania, bo wiem że tak bywa....
OdpowiedzUsuńSmutne to bardzo.......gdyby się spotkali, gdyby jej wytłumaczył wszystko patrząc w oczy, może byłoby inaczej....
W życiu nie ma słowa: gdyby. Istnieją tylko: było, jest, będzie.
UsuńTo "będzie" też nie do końca pewne.
UsuńBędzie jest zawsze. Gdyby... Niebawem poświęcę mu chwilę uwagi.
UsuńO my God...no ty to potrafisz z wysokich lotów na ziemię sprowadzić!!!
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się zakończenie....ale zdjęcie SUPER :)))
Az już miałam nadzieję, że nie taki mroczny z Ciebie.... a tu masz!
Życie nie pyta czy Ci się podoba jego koniec. On po prostu nadchodzi. Czy chcemy czy też nie. Więc może sie lepiej dobrze zastanowić, zanim pomożemy mu w nadejściu.
UsuńSorry, ale nie lubię blogowego ciumciania. Jestem tu y przekazać jakąś rzeczywistość widzianą moimi oczami. By ostrzec, zwrócić uwagę, coś pokazać. Życie to nie różowość, a niestety głównie szarość.
Ok, ok...ja wyraziłam tylko swoją szczerą opinię :)) ...bardzo mocne i niespodziewane zakończenie...musiała go naprawdę kochać, skoro posunęła się do ostateczności
UsuńKażdy ma prawo do swojej opinii. Po to są komentarze. I dlatego bardzo sobie je cenię, jak zauważyłaś, staram się na każdy z nich odpisać. Dziękuję za Twój punkt widzenia. W pełni go rozumiem.
UsuńUfff, odetchnęłam, bo nie chciałam obrazić :))
UsuńWiesz, że to wcale nie jest takie proste :)
UsuńO matko! Czyli co???? Obraziłam?!
UsuńDark-u jesteś tam???
UsuńNIE, nie obraziłaś :) Naprawdę
UsuńNie warto bylo Marysiu... Wiem, ze teraz juz wiesz.
OdpowiedzUsuńJ.
Studia i dorosły wiek nie robią z człowieka osoby dojrzałej. Czasem ta wiedza przychodzi zbyt późno.
UsuńŻycie jest zbyt cenne by tracić je tak bezsensownie. Zawsze jest wyjście, trzeba je tylko znaleźć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Żyjemy w czasach, w których utrzymanie się w tak zwanym głównym nurcie (celowo nie używam angielskiego odpowiednika), wymaga wielu wyrzeczeń i odporności psychicznej. Wystarczy pooglądać telewizje śniadaniowe czy poczytać prasę plotkarską. Nie każdy to wytrzymuje, a niestety, tam pomocy nie znajduje.
UsuńZaczęło się zderzeniem i tak samo się zakończyło.
OdpowiedzUsuńKtoś powie, że to zwykła fizyka. A ludzi szkoda.
UsuńTyle znaków dawał, zanim...
OdpowiedzUsuńNie zawsze chcemy je widzieć... Żyjemy nadzieją, że to pomyłka, przeoczenie...
UsuńDokładnie tak było w opisanym przez Ciebie przypadku, a podobnych mamy wokół siebie mnóstwo...
UsuńPiękne zdjęcie! jak dużo można z niego wyczytać. Lot samolotu, niczym nasze życie... póki coś nie za szwankuje idziemy prostą wytyczoną drogą z widokami na przyszłość...
OdpowiedzUsuńCzasem nawet udaje się bezpiecznie wylądować.
UsuńOby zdarzało się to jak najczęściej.
UsuńA temat dzisiejszego wpisu bardzo mi bliski... znów powróciły myśli, z którymi trudno jest mi się pogodzić...
O matko kochana!!!!!
OdpowiedzUsuńAaa, ten napitek, o którym pomyślałeś czytając tytuł mojego wpisu to akurat po przeczytaniu Twojego wpisu by się przydał.
OdpowiedzUsuńPozdro:)))
Więc po maluchu :)
UsuńAnioł Stróż gdzieś się zawieruszył......
OdpowiedzUsuńniestety, życie nie jest proste, ale i nie tak łatwo je zakończyć......
A może tylko przymknął oko?
UsuńTrochę mnie to przeraża, że życie bywa takie ulotne i kruche, a zakończyć je może choćby gwałtowny impuls, jedno stresujące zdarzenie, rozstanie, zdrada, niemoc... Niedawno czytałam o dziewczynie, która popełniła samobójstwo po tym, jak pod jej zdjęciem na facebooku ktoś niezbyt życzliwie napisał, "że jest przeraźliwie gruba i lepiej, gdyby się zabiła". Co do samego tekstu, świetnie napisany. Przyznam, że do ostatniego zdania nie spodziewałam się takiego zakończenia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŻycie zawsze było kruche. Kiedyś nawet bardziej.Ale ludzie byli silniejsi, bo zajmowali się głownie tym, jak przeżyć. Dziś jest to łatwe zadanie, więc jest więcej czasu. Przez współczesne media, głównie internet, ludzie coraz bardziej się alienują, coraz częściej nie potrafią zagospodarować sobie wolnego czasu. Tu już prosta droga do frustracji, depresji, załamania, a powody tego stanu mogą być naprawdę trywialne.
Usuńit's not easy to understand with google ! I think it's not a happy end !
OdpowiedzUsuńtheir life seems to be so different !
Yes, it's a sad love story. And a girl who is not knowing how to deal with it decides to commit suicide.
UsuńBardzo zabolało- zabardzo..
OdpowiedzUsuńTragiczna historia...
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Życie to ból...
Usuńja wiem, że jesteś ten Mroczny, ale....to było okropne zakończenia. protestuję. wolałabym żeby się okazało, że on jest umierający, a ona do niego poleci i pozwoli mu umrzeć w swoich ramionach....naiwne i typowo babskie co? :)
OdpowiedzUsuńznałam kiedyś chłopaka, którego zostawiła ukochana, bo on od jakiegoś czasu strasznie pił i rozwalał im życie. nie pomagały jej błagania żeby się zmienił, dlatego go zostawiła. on pewnego dnia, wreszcie na trzeźwo poszedł do niej do domu, prosić o kolejną szansę. kiedy mu odmówiła, na jej oczach wyskoczył z okna z 10-tego piętra ze słowami "będziesz tego żałować. i tak jej zniszczył życie.
Jak więc widzisz, życie pisze przeróżne scenariusze.
UsuńSmutne. Cóż, smutne, tak po prostu, smutne.
OdpowiedzUsuńCzasem warto coś takiego przeczytać dla otrzeźwienia.
UsuńWarto. I na przykład powspominać swoje głupie myśli.
UsuńA to jeszcze tak muzycznie...
I cieszyć się, że to były tylko myśli.
UsuńSkomentowałabym jak Ina. I wymądrzać się nie będę, bo nie mam prawa. Tekst pisany przez życie... Ja dorzucę TAKI LOT
Usuń"ile wiary i nadziei własnym skrzydłom możesz dać"
Nie ukrywam, że celowo wyłapuję takie mroczne scenariusze, bo coraz mniej podobają mi się czasy, w których żyjemy. Jako ludzkość przeżyliśmy setki tysięcy lat i nagle okazuje się, że dziś nie potrafimy żyć bez poradników, namiastek przyjaźni czy psychoanalityków. Gubimy swoją odporność psychiczną. Przez niesamowity postęp medycyny gubimy również odporność zdrowotną.
UsuńMroczny, generalizujesz. Dlaczego piszesz "my"?
UsuńTak a propos poradników. Czytałam "Zołzę...". To świetna książka, która nadaje się najlepiej do... robienia kwiatków z papieru.
Bo poradniki to jedna z najlepiej sprzedających się książek (wg redaktora naczelnego "Analiz bibliotecznych"). Do tego dolicz ebooki, audiobooki, zalew poradników w telewizji. Wg statystyk najczęstszym odbiorą są kobiety, dyplomatycznie napisałem: my.
UsuńWobec tego dziękuję za delikatność.
UsuńAle Ty jestes straszny!! Zadnego happe endu.
OdpowiedzUsuńA moze to byl najlepszy z endow?
W życiu tych happy endów jest dużo mniej, niżbyśmy chcieli.
UsuńVery sad love story but this is the life.Thanks for sharing with us !!!
OdpowiedzUsuńHave a nice new week !!!
Yes, unfortunately life, not Hollywood.
UsuńHave a nice new week !!!
Przeszły mnie autentyczne ciary, Czyli nie muszę do wróżki chodzić, wystarczy jak u Mrocznego poczytam.
OdpowiedzUsuńDreszczowe historie z zakończeniem co najmniej drastycznym.
Czasem napiszę też coś mniej mrocznego.
UsuńNajpierw chciałam duzo mówić pisać, slowa cisnęły mi się na usta. ale pomyslalam, że i tak slowa nie oddadza wrażenia jakie na mnie zrobił ten tekst. tez przeszly mnie ciarki. i nie mam juz nic do powiedzenia.
OdpowiedzUsuńW pełni Cię rozumiem.
Usuń17 marca 2006 roku przyjaciel mojego syna , Jurek ( taki właściwie domownik) , wybrał się w "ostatni lot" tylko z 8-mego piętra . Do dzisiaj nie wiemy dlaczego , a moment gdy dowiedzieliśmy się o jego śmierci pamiętam że w tym momencie poczułam jakbym sama umarła - to był szok. To straszne , że nie ma nas w tej chwili przy nich żeby powstrzymać .... Jola W.
OdpowiedzUsuńSzansa ponoć jest, bo oni wysyłają sygnały. Ale my zazwyczaj nie potrafimy ich odczytać.
Usuń