Przypomniał mi się cytat z Pratchetta: Płonęła już cała biedniejsza część Morpork. Bogatsi, godniejsi mieszkańcy Ankh, na drugim brzegu rzeki, reagowali na sytuację z bezprzykładną odwagą, gorączkowo burząc mosty.
Patrzę na to zdjęcie i podziwiam odbicie w wodzie. Może tak samo jest z mostami? Nawet jeśli się udało spalić, to odbicie zostaje... Najlepiej by było budować mosty do samych dobrych ludzi :)
Palenie mostów za sobą to najgorsza rzecz, jaką można uczynić sobie samemu ... Cóz czym byłoby życei bez Straży Pożarnej ??? Pozdrawiam http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Wiesz, to jest ciekawe w Twoich wpisach, że dajesz tematy, które często każą mi myśleć o sobie, co nie często się u mnie (niestety) zdarza. Po zastanowieniu nad tematem wpisu jedna taka myśl chodzi mi po głowie… paląc przysłowiowe mosty musimy uważać, żeby nie znalazły się na nim osoby, które tam znaleźć się nie powinny…
Najlepiej nie palić żeby mieć drogę odwrotu :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Przypomniał mi się cytat z Pratchetta: Płonęła już cała biedniejsza część Morpork. Bogatsi, godniejsi mieszkańcy Ankh, na drugim brzegu rzeki, reagowali na sytuację z bezprzykładną odwagą, gorączkowo burząc mosty.
UsuńMyslisz, ze najwazniejsze? Ja popalilam wszystkie i nie zaluje.
OdpowiedzUsuńTo też jakiś pomysł.
UsuńNajważniejsze to, by nie żałować tych spalonych mostów.
OdpowiedzUsuńI cieszyć się z ocalałych.
UsuńS.J.Leca napisał kiedyś "Budujcie mosty od człowieka do człowieka, oczywiście zwodzone". Może to jest dobre podejście?
OdpowiedzUsuńStary, dobry S.J. Lec ;)
UsuńFakt, zwodzony most daje większe poczucie bezpieczeństwa, przez co nie trzeba sięgać po radykalne środki typu: zapałka.
UsuńSzkoda, że nauka przychodzi wtedy, gdy już się wyboru dokonało. Bo czy przekroczysz, czy spalisz, nie zawsze przewidzisz co jest na drugim brzegu.
OdpowiedzUsuńTakie jest życie, przez większość czasu poruszamy się w nim niczym ślepiec nad przepaścią.
UsuńTa nauka czasem długo trwa, ale się opłaca, nie przez wszystkie chce się wracać :)
OdpowiedzUsuńTym bardziej, że niektóre z nich okazują się być tylko pomostami.
UsuńHmm, dobre to. Moze faktycznie niektore trzeba po prostu palic?
OdpowiedzUsuńNo i pamiętać, by zawczasu wyrzucić gaśnicę.
UsuńPatrzę na to zdjęcie i podziwiam odbicie w wodzie. Może tak samo jest z mostami? Nawet jeśli się udało spalić, to odbicie zostaje... Najlepiej by było budować mosty do samych dobrych ludzi :)
OdpowiedzUsuńTak... odbicia nie spalimy. Na szczęście, a może niestety.
UsuńŚwięta prawda! :)
OdpowiedzUsuńTyż prowda :)
Usuńale to chyba niemożliwe... nie da się tego nauczyć całkiem...
OdpowiedzUsuńryzyko i błędy są wpisane w ludzkie życie, w relacje
Ty to nawet z takiego 'brzydala' (myślę o tym moście-wiadukcie) potrafisz wydobyć urodę :-)
Tego nie wiem, ale sądząc po komentarzach, jest to możliwe.
UsuńI nie żałować, to też z ważnych prawd towarzyszącym nam w życiu.
OdpowiedzUsuńCzasem to trudniejsze niż palenie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiech sobie stoja... dla przestrogi i radosci...
OdpowiedzUsuńJ.
I ku pamięci.
UsuńGorzej, jeśli ktoś naszego mostu nie przekroczy, ani też nie spali. Po prostu zrobi sobie z niego furtkę awaryjną... Normalnie lepsze niż huśtawka.
OdpowiedzUsuńWtedy Twój ruch: przekraczasz lub palisz.
Usuńdokładnie. :)
OdpowiedzUsuńNo.
UsuńCzasem można się pomylić...
OdpowiedzUsuńNieomylność to cecha bogów.
UsuńA czy tego można się nauczyć? Szczerze wątpię... A jeśli jednak, wskażcie mi nauczyciela...
OdpowiedzUsuńBardzo proszę: instynkt.
UsuńJednak ten często zawodzi niestety...
UsuńPalenie mostów za sobą to najgorsza rzecz, jaką można uczynić sobie samemu ... Cóz czym byłoby życei bez Straży Pożarnej ???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
A może czasem to jedyna droga do normalności? Do spokoju duszy? Do życia?
UsuńWiesz, to jest ciekawe w Twoich wpisach, że dajesz tematy, które często każą mi myśleć o sobie, co nie często się u mnie (niestety) zdarza.
OdpowiedzUsuńPo zastanowieniu nad tematem wpisu jedna taka myśl chodzi mi po głowie… paląc przysłowiowe mosty musimy uważać, żeby nie znalazły się na nim osoby, które tam znaleźć się nie powinny…
Mówią, że "nie szkoda róż, gdy płonie las".
UsuńCoś w tym jest... a piosenkę Waweli z przyjemnością posłuchałam :)
UsuńLepiej nie palić mostów za sobą, bo można się pomylić i później żałować. Można, co najwyżej na te podejrzane nie wchodzić :)
OdpowiedzUsuńI dla pewności zaminować je :)
UsuńPonoć "spalone mosty to najlepszy w życiu start". Wypadałoby tylko zaufać instynktowi ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, zaufać :)
UsuńPalić za sobą, nie przed sobą, ale jak już spłoną, to wyglądają podobnie żałośnie. To już lepiej zasiać trawę.
OdpowiedzUsuńCzasem trudno je rozpoznać... Który za, a który przed.
UsuńZawsze wybór jest trudny .
OdpowiedzUsuńCena za dorosłość.
Usuńjak już się spali, odwrotu nie ma! ):
OdpowiedzUsuńChyba, że ktoś jest sapere i wybuduj drugi :)
Usuń