Niszczyła go.
Robiła to z wielką przyjemnością od prawie trzech lat. Niemal każdego dnia.
Robiła to z wielką przyjemnością od prawie trzech lat. Niemal każdego dnia.
Za
wyjątkiem sobót i niedziel.
Nie było to specjalnie trudne, bo Tomasz był pierdołą, na dodatek słabej wiary w swoje siły. Jego życie było jak sinusoida – od chęci zaimponowania rówieśnikom, po ukrywanie się w bezpiecznej skorupie.
Ale gdy chciał imponować, to opowiadał. A to że zna kogoś znanego, a to że z nim rozmawiał. Oczywiście taka pierdoła jak on nie mogła znać tych wszystkich ludzi i rozmawiać z nimi. Wie o tym każde dziecko. A Tomkowi zawsze brakowało sił, by to udowodnić, bo wraz z pierwszą ironią zamykał się w sobie. Miał więc opinię fantasty i nieszkodliwego kłamcy. No i dostarczał rozrywki.
Nie było to specjalnie trudne, bo Tomasz był pierdołą, na dodatek słabej wiary w swoje siły. Jego życie było jak sinusoida – od chęci zaimponowania rówieśnikom, po ukrywanie się w bezpiecznej skorupie.
Ale gdy chciał imponować, to opowiadał. A to że zna kogoś znanego, a to że z nim rozmawiał. Oczywiście taka pierdoła jak on nie mogła znać tych wszystkich ludzi i rozmawiać z nimi. Wie o tym każde dziecko. A Tomkowi zawsze brakowało sił, by to udowodnić, bo wraz z pierwszą ironią zamykał się w sobie. Miał więc opinię fantasty i nieszkodliwego kłamcy. No i dostarczał rozrywki.
Regina była piękna, władcza i przebojowa. Lubiła też wzbudzać podziw. Dość
łatwo przychodziło jej porywanie tłumów i kreowanie opinii. Była uzależniona od
przyjaciół, a przyjaciele od niej. Ceniła szczerość w uczuciach – jak kochała
to szczerze. Nienawidziła też szczerze.
Dlatego Tomek dość szybko stał się pośmiewiskiem szkoły, a nieudolne próby obrony powodowały wybuchy kolejnych fal szyderstw.
Była jednak rzecz, która zmieniała go diametralnie. To pasja. Poświęcał się jej bezgranicznie, czuł się z nią nad wyraz pewnie, wtedy twardo stąpał po ziemi. Nurzał się więc w niej bez tchu oddając się w jej ramiona, była jego bezpieczną przystanią.
Dlatego Tomek dość szybko stał się pośmiewiskiem szkoły, a nieudolne próby obrony powodowały wybuchy kolejnych fal szyderstw.
Była jednak rzecz, która zmieniała go diametralnie. To pasja. Poświęcał się jej bezgranicznie, czuł się z nią nad wyraz pewnie, wtedy twardo stąpał po ziemi. Nurzał się więc w niej bez tchu oddając się w jej ramiona, była jego bezpieczną przystanią.
Dni przechodziły w tygodnie, tygodnie w miesiące. Pasja pochłonęła całe życie Tomka, szkołę sprowadził do poziomu czynności koniecznej, jak spanie, jedzenie czy mycie. Przestał też dostarczać Reginie pretekstów do drwin i uszczypliwych uwag, z lekkim rozbawieniem obserwował jak z coraz większym trudem przychodzi jej utrzymywanie się w roli królowej ciętej riposty i niewyszukanej ironii.
Tak na przykład było w piątek. Ktoś przeczytał w Trybunie Robotniczej, że w sobotę w telewizji będzie koncert Piwnicy pod Baranami.
- Tomek, znasz ich, prawda? - zaczepiła go.
Tomek nie odezwał się, odruchowo skulił się w sobie. Ledwo zauważalnie, ale Regina krzyknęła triumfująco:
- Widziałam! Założę się, że jesteś z nimi na per ty.
Salwy śmiechu dopełniły całości.
Nie lubił poniedziałków. Po wspaniałych weekendach, w czasie których całkowicie oddawał się pasji, powrót do szkoły był dla niego traumą. Później, im bliżej piątku, było łatwiej. Ale poniedziałek napawał go obrzydzeniem.
Wlókł się więc noga za nogą na spotkanie z przeznaczeniem, rozmyślając o kolejnych zaczepkach Reginy. Przeklinając w myślach powszechny obowiązek nauki, ze wzrokiem wbitym w podłogę doczłapał do klasy.
- Tomek, ale że nic nam nie powiedziałeś?
- No jak tak można?
- Gratulacje stary...
- Wiesz, to wszystko przez Reginę, to ona nas tak...
- Nie gniewaj się, to ta suka mnie tak otumaniła, wiesz, ze zawsze Cię lubiłem...
- Piękne to było...
- Ty naprawdę ich znasz!
- Idzie ta dziwka, nie odzywamy się do niej...
- Tomek, zaskoczyłeś mnie...
- A jak pięknie zapowiedział Cię Skrzynecki...
- Ja zawsze w Ciebie wierzyłam...
- A wiesz, jak zaśpiewałeś to: "Przeciw temu czasowi kiedy mnie wyminiesz, ledwo okiem rzuciwszy grosik pozdrowienia" to od razu pomyślałam o tej żmijce Regince.
Wszyscy się przekrzykiwali, każdy chciał choćby dotknąć Tomka. Wtedy ktoś powiedział:
- Ludzie, cisza. Dajmy coś powiedzieć mistrzowi.
Ucichł gwar. Tomek spojrzał na stojącą z boku Reginę. Ocierała łzy.
- Jest taka starożytna chińska klątwa – zaczął – Obyś żył w ciekawych czasach. Dziś dodałbym drugą: obyś miał takich przyjaciół ja wy.
niech żyje "prawdziwa" przyjaźń ;/ chińska klątwa, podobnie jak chińskie markety powoli i skutecznie opanowuje świat :)
OdpowiedzUsuńDlatego brońmy jak niepodległości naszego schabowego z kapustą :)
Usuńi grzybków w occie, ale nie MUN ;)
UsuńA bigos?
Usuńi kiszki ziemniaczanej!
UsuńNo ba, kiszki też :)
UsuńCo za odwaga!!! "jechać" po słabych z takich najłatwiej zrobić obiekt drwin.
OdpowiedzUsuńNiech klątwa działa.....każdemu według zasług.
Bo to łatwe jest - ot i cała tajemnica.
UsuńMając takich nie potrzeba mi już wrogów, jak mawiał Chuchill.
OdpowiedzUsuńprzyjaciół też mi zjadło
Usuń( niepozbierana jestem dzisiaj)
Głodna, a nie niepozbierana :)
Usuń*r mi zjadło Churchill
OdpowiedzUsuń:)
Toż piszę, e głodna jesteś :)
Usuń... a gdzie oni byli, jak Tomkowi bylo tak zle....?
OdpowiedzUsuńHmm, czekali...
Serdecznosci
Judyta
to samo pomyślałam....
UsuńBo najlepiej stać po stronie tego, co na górze.
Usuń...albo jak mawiał Richelieu "Od wszelkich przyjaciół chroń mnie Panie, z wrogami sobie poradze"
OdpowiedzUsuńA co do klątwy, chyba się sprawdza.
Gacie i skarpetki mają do kitu, ale klątwy są dobrej jakości.
UsuńA czemu z wodą?
OdpowiedzUsuńGdy sobie płyniesz pełna zadowolenia, woda Cię obmywa, chłodzi, relaksuje, muska falami. Gdy zaczynasz tracić siły i toniesz, woda Ci nie pomoże...
Usuńczyli że woda to też taki nasz quasi-przyjaciel?
Usuńteż szukałam związku, ale trudno mi szło...
ciekawe to spostrzeżenie i oryginalne
dzięki :)
Tak też może być, choć mi bardziej chodziło, że ci, których czasem uważamy za przyjaciół są jak ta woda. I nagle zostajesz sama, jak na tym zdjęciu. A jak nie masz się czego chwycić (tu: bojka), to toniesz.
Usuńjeszcze głębsza interpretacja...
Usuńa wiesz, że dużo w tym racji! bardzo dużo! ostatecznie często zostajemy sami;
bez tych, na których - wydawało nam się - że możemy liczyć...
a z drugiej strony przyszło mi pytanie: kogo z kolei my zawiedliśmy?
Wszyscy zawodzą, więc chyba to wszystko polega na tym, by zawodzić jak najrzadziej.
UsuńDziś prawdziwych przyjaciół jest niewiele, niestety....
OdpowiedzUsuńSmutne, ale prawdziwe.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Masz rację. Mimo to trzeba wierzyć w prawdziwą przyjaźń.
Usuńa ja mysle, ze wcale ich duzo nie trzeba. jeden dobry wystarczy za tuzin przecietnych "prawdziwych"
UsuńCzasem i o tego jednego, dobrego bardzo ciężko.
UsuńJesteśmy przeklęci. Żyjemy w ciekawych czasach.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć.
UsuńLepiej mieć jednego odważnego przyjaciela, który się w tłum nie wciela, niż stu klakierów...
OdpowiedzUsuńMam za sobą ciężki rok i przyjacielem okazał się ten, którego nigdy nie nominowałam, reszta dotychczasowych patrzyła i cieszyła się, że ich moje problemy nie dotyczą - życie... dzisiaj jestem u góry, ale wiem kto przyjaciel...
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://wieczkodagmara.blog.pl/
Też mogę conieco na ten temat powiedzieć.
Usuńo, wlasnie! z podobna konkluzja co sia wyskoczylam przed szereg pare komentarzy wyzej:) podobnie myslimy!
UsuńA tam, podobnie... Solidarność jajników, ot co :)
UsuńDodam jeszcze że się zasłuchałam... nie znałam tego - piękne...
OdpowiedzUsuńTo z recitalu "Serwus Madonna". Kultowe piosenki Ewy Demarczyk w wykonaniu Radka.
Usuńa jaka tam pierdola ??? bo co ze inny ze spokojny, ze szarpac i po pysku dac nie potrafi ???bo normalny wrazliwy czlowiek a nie typ maczo?? kazdy moze wybrac sobie swoj krag znajomych do tego nikt nas nie zmusza, pech nie trwa wiecznie tylko obluda .
OdpowiedzUsuńPunkt widzenia zawsze zależy od punktu siedzenia. Dla jednych pierdoła, dla innych artysta.
UsuńBardzo poruszyło mnie to opowiadanie. Chodziłam do klasy z takim "Tomkiem" (nie, nie byłam Reginą :)) To było okropne, co go spotykało ze strony chłopaków. Na studia poszedł z grupą "przyjaciół". I zaczął "udowadniać". Podjechał kiedyś czerwonym, sportowym wozem. Wszystkim opadły szczęki a on błyszczał. I się ścigał. Nie ma go już go wśród nas.
OdpowiedzUsuńNiestety, tak się czasem kończą takie historie. Dlatego lepiej zostać na swojej "półce".
UsuńPasja czyni nas silniejszymi... ale przyjaciel (jeden, a prawdziwy) jest konieczny.
OdpowiedzUsuńCudowne wykonanie Radka!
Tak... wystarczy jeden.
UsuńZnów się zasłuchałam i wsłuchałam w słowa Radka...
UsuńRachunek zysków i strat wartości człowieka…Prawdziwego uczucia na zyski i straty nie dzieli się, bo albo jest, albo go nie ma… tak jak z przyjacielem… o prawdziwego niestety jest szalenie trudno,a przyjaciół Tomkowych za nic nie chciałabym mieć.
Pozdrawiam:)
Ten tekst, to sonet mistrza Szekspira.
UsuńA ten powyżej mój:))
UsuńSmutne. Jak i przyjaźń bywa smutna.
OdpowiedzUsuńMam taką przyjaciółkę na dobre i na złe. Skoczyłabym za nią w ogień(ona za mną też), ale... Dla własnego bezpieczeństwa, nie zapoznaję jej z facetami, na których mi zależy.
Takie to życie i jego różne oblicza.
Obyś zachował zdrowy rozsądek w przyjaźni - toć i taka "klątwa" być może.
Jak w przysłowiu: prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie.
Usuństrasznei lubie przyjsc do ciebie ostatnia, poczytac,posluchac, poogladac, nagadac sie, wtracic wszedzie swoje trzy grosze... taka koszmarna baba jestem! ale do rzeczy, teraz ten komentarz wlasciwy:
OdpowiedzUsuń1) primo uwielbiam Radka
2) bohater twego opowiadania dobrze zrozumial "system": oglupiajaca szkole jakos odbebnic bez wiekszych problemow, a realizowac wlasciwa swoja misje poza nia
3) Paradoksalnie takim"przyjaciolom" nalezy sie podziekowanie. Wielkie talenty sa najczesciej suma naszych traum, naszej nadwrazliwosci, niezrozumienia przez innych, czasami pogardy czy osmieszenia, naszych upadkow i wzlotow. Nasza proba udowodnienia sobie. wszak na szczyt wchodzi sie zazwyczaj samotnie. z daleka od wrzawy i tych co aktualnie na fali. Pozdrowka!
wlasciwie to chcialam powiedziec, wszelkie sukcesy sa suma... a nie talenty, te wszystkie okolicznosci sa tylko pomocne w obudzeniu talentu i odniesienia sukcesu! No to mistrzu, kiedy ksiazka?
UsuńA ja lubię te Twoje podsumowania :)
UsuńKiedyś w jakimś programie było o przyjaźni. Zadawano pytanie, co trzeba zrobić, gdy przyjaciel zawiedzie? Najczęściej padała odpowiedź: po cichu się wycofać. Wychodzi na to, że ostatnimi czasy zawiodłem bardzo dużo osób.
Jakas dziwna odpowiedz: wycofac? po cichu? ja tam lubie wykladac karty na stol i nawet takiemu co zawiedzie sprobowac zajrzec w oczy, moze tam cos znajde, o czym nie wiedzialam...
OdpowiedzUsuńWidać są różne podejścia d tematu.
UsuńDo końca nie mogłam odgadnąć, czemu woda, dopiero ta chińska bojka jak klątwa rozjaśniła mi za uszami. ;)
OdpowiedzUsuńCzasem moje skojarzenia wędrują bardzo daleko. Dalej, niż wizje reżysera filmu o Swarogu :)
Usuń