wtorek, 10 grudnia 2013

Kredens


Jak się roz­stać z twoimi upar­ty­mi us­ta­mi.
Co wieczór ocze­kują na mnie po­między ok­nem a bo­kiem ciem­ne­go kre­den­su - przy­par­te w kąt do daw­ne­go mie­szka­nia pająka.
Pająki przepędziła mo­ja mat­ka - uz­bro­jona w miotłę i uśmiech - ale two­je us­ta oparły się i miot­le i jej naiw­nym słowom.
Zos­tały w kącie.
Co wieczór kładę się do łóżka sa­ma i wte­dy zaczy­nają świecić - naj­pierw są lek­ko zielo­ne - żółkną jak liście żeby or­gią pur­pu­rowe­go dzi­kiego wi­na stać się o półno­cy. Odkąd mam two­je us­ta uwie­rzyłam w duchy. Północ bi­je - dwa­naście po­wol­nych uderzeń wkręca się w bok kre­den­su - czer­wienią mo­jej upar­tej krwi. 

Halina Poświatowska

43 komentarze:

  1. To niesamowite, dokładnie w tej samej chwili dodałam post co prawda z innym przesłaniem, ale są też transformacje kolorów ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Duchy przeszłości Cię nawiedzają?
    Świetnie dobrałeś zdjęcie do wiersza
    albo wiersz do zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli: udało się. Przypadkiem dziś znalazłem ten wiesz, od razu pomyślałem o kredensie w piwnicy, pobiegłem więc na dół i zrobiłem zdjęcie.

      Usuń
    2. I jest wszystko...ciemny kąt i pewnie pająki i nawet okno obok kredensu :)
      Moi rodzice mieli kiedyś drewniany kredens w kuchni, przeszklony matowym szkłem. Wtedy wydawał mi się obciachowy....dziś chciałabym go mieć :)

      Usuń
    3. Była tam i szafa, z jednym lustrem. Po wewnętrznej stronie. Ale tak duża...że można by było faktycznie w niej żyć :)

      Usuń
  3. Mieszkać kątem u siebie (cztery kąty a
    szpieg piąty, sufit, z góry przejrzy moje
    sny), we własnych czterech
    cienkich ścianach (każda z nich pusta,
    a podłoga szósta oddolnie napiętnuje
    każdy mój krok), na własnych śmieciach,
    do własnej śmierci (masz jamę w betonie,
    więc pomyśl o siódmym,
    o zgonie,
    ósmy cudzie świata, człowieku)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile dobrze kojarzę to Barańczak. Ale mogę się mylić ;)

      Usuń
    2. Masz rację, sprawdziłem w Google :)

      Usuń
    3. Tak, tak, Barańczak ;) Tak mi podpasował do tych klimatów no i jakaś odmiana od Słowackiego ;)

      Usuń
    4. Jestem pełna podziwu dla Was :)

      Usuń
    5. Ja też, dziewczyny wymiatają z poezją.

      Usuń
    6. "Ten pożytek z poezji, że nam przypomina
      jak trudno jest pozostać tą samą osobą,
      bo dom nasz jest otwarty, we drzwiach nie ma klucza
      a niewidzialni goście wchodzą i wychodzą. "

      Cóż, zboczenie zawodowe takie...

      Usuń

    7. Barańczak jednak lepszy, bo Czesław zawsze mi się wydawał zbyt przejęty misją naprawiania świata ;-)

      Usuń
    8. Oczywiście, że Barańczak lepszy ;) Za Czesławem nigdy nie przepadałam, jest tylko kilka jego tekstów, które trawię, między innymi ten, który mi tu idealnie pasował na komentarz ;)

      Usuń
    9. Rozumiem, że mówimy o Czesławie "Zagląda­li do kufrów, zagląda­li do waliz, nie zaj­rze­li do du­py - tam miałem soc­ja­lizm" Miłoszu" :)

      Usuń
    10. Si, o umyśle iście wyzwolonym z hymnów pochwalnych na rzecz wujka Stalina.

      Usuń
    11. Zobaczcie ten tekst Czesława. Tylko trochę długi jak na komentarz, ale warto. To jeden z jego ostatnich wierszy.
      Muszę przyznać, że po przeczytaniu wymiękłam...

      Żebym wreszcie mógł powiedzieć, co siedzi we mnie.
      Wykrzyknąć: ludzie, okłamywałem was
      Mówiąc, że tego we mnie nie ma,
      Kiedy TO jest tam cięgle, we dnie i w nocy.
      Chociaż właśnie dzięki temu
      Umiałem opisywać wasze łatwopalne miasta,
      Wasze krótkie miłości i zabawy rozpadające się w próchno,
      Kolczyki, lustra, zsuwające się ramiączko,
      Sceny w sypialniach i na pobojowiskach.
      Pisanie było dla mnie ochronną strategią
      Zacierania śladów. Bo nie może podobać się ludziom
      Ten, kto sięga po zabronione.

      Przywołuję na pomoc rzeki, w których pływałem, jeziora
      Z kładką między sitowiem, dolinę,
      W której echu pieśni wtórzy wieczorne światło,
      I wyznaję, że moje ekstatyczne pochwały istnienia
      Mogły być tylko ćwiczeniami wysokiego stylu,
      A pod spodem było TO, czego nie podejmuję się nazwać.

      TO jest podobne do myśli bezdomnego,
      kiedy idzie po mroźnym, obcym mieście.

      I podobne do chwili, kiedy osaczony Żyd
      widzi zbliżające się ciężkie kaski niemieckich żandarmów.

      TO jest jak kiedy syn króla wybiera się na miasto
      i widzi świat prawdziwy: nędzę, chorobę, starzenie się i śmierć.

      TO może też być porównane do nieruchomej twarzy kogoś,
      kto poją, że został opuszczony na zawsze.

      Albo do słów lekarza o nie dającym się odwrócić wyroku.

      Ponieważ TO oznacza natknięcie się na kamienny mur,
      i zrozumienie, że ten mur nie ustąpi żadnym naszym błaganiom.

      TO. Kraków 2000.


      Usuń
    12. Z Miłoszem to ja zawsze miałem problem. Po prostu dla mnie jest za trudny.

      Usuń
    13. A dla mnie za nudny i mdły. Ten jego wiersz lubię najbardziej, kilka innych też, ale generalnie nie ma w nim tej odrobiny szaleństwa, która pozwala łamać bariery. On sobie dostojnie spaceruje i zerka na świat z wyżyn swojego geniuszu... I jeśli nie okazuje pogardy, to tylko dlatego, że jest - zbyt! - dobrze wychowany.

      Usuń
  4. w takim miejscu słychać, jak pająki tupią po brudnej podłodze brrrrr i pajęczyny szepczą z cicha. w takim kredensie to bym się bała nawet cukier trzymać :))) a tym bardziej mleko do kawy i kardamon :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim kredensie trzyma się wspomnienia...

      Usuń
    2. jeżeli smutne, to najlepiej jak najszybciej otworzyć wszystkie szuflady i szafki, okno i je wygonić na słońce :)

      Usuń
    3. Smutne wspomnienia też warto trzymać. Choćby tak dla równowagi.

      Usuń
  5. Piwniczne izby mają w sobie coś nierzeczywistego. Pewnie to przez niedobór światła, gdzie każda smuga na wagę złota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, gra cieni w takich miejscach pobudza wyobraźnię, ożywia duchy i potęguje strach.

      Usuń
  6. O matko kochana :-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam bardzo podobny kredens w kuchni!
    Tylko mój jest bardziej staroświecki, ma grawerowane szybki, szufladki i uchwyty z ceramiki w niebieskie kwiatuszki.
    To mój ukochany mebel :) Do niego dopasowałam całą kuchnię.
    Przypomniałeś mi jeden z pierwszych moich wierszy. Jeśli się gdzieś na dysku uchował, to zapodam na Ptasiej jutro, o ile się nie okaże, że ten wiersz to obciach :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Do czego może doprowadzić wyobraźnia...ale chyba i samotność nakręcona (chyba?) niespełnieniem.
    Lubię Poświatowską za jej obnażanie.
    To dzisiejsze jest bardzo mroczne...
    brrr pająki. Najgorsze te o grubych odnóżach, boję się ich, bo są szybkie, jak myśli człowieka, napędzanego strachem.
    Piosenka i zdjęcie - dobry duet!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pająki wcale nie są takie groźne. Poza tym działają instynktownie, a więc przwidywalnie. Ludzie nie...

      Usuń
  9. Lubie Poświatowską, kredensy i pajaki. Nie przepędzam ich nigdy miotłą :) i nie dlatego, że jestem zabobonna, po prostu je lubię... Pieknie światło tu zagrało. Dobranoc Panie Dark, ja już tradycyjnie o stałej porze wpadam z wizyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, światło oddało mi ogromną przysługę. Dobranoc Pani LaViolettee :)

      Usuń
  10. Zapomniałam zapytac jak szanowne zdrowie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Na szczęście dziś ma­my so­juszni­ka, który codzien­nie prze­konu­je nas, że Służba Zdro­wia jest do chrza­nu. Jest nim Służba Zdrowia". Czyli: na Zachodzie bez zmian :)

      Usuń
    2. wiem cos o tym, stawałam juz kilkakrotnie wobec absurdów polskiej służby zdrowia i to w obliczu zagrożenia życia... wytrawałości, odporności i cierpliwości ci zyczę, juz spadam spac. wrrr! znów północ.

      Usuń
    3. Wstawaj, już dawno po południu :)

      Usuń
  11. A dla mnie jako totalnej nie-poetki klimat trudny trochę... cóż, nawet trudny bardzo :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...