Ognisko dogasało. Tadzik rzucił między żarzące się węgielki kilkanaście kartofli, a gdy wreszcie uporał się z ich zagrzebaniem zapytał:
- A te krzyżyki na skroni to skąd Euzebiusz ma? - Stach i Maniek w jednej chwili zamarli, a jedyną oznaką ich życia były nerwowo poruszające się gałki oczne. - Żem kurdeczka we więźniu był - Euzebiusz uśmiechnął się. Co prawda i tak wszyscy się tego domyślali, ale dotychczas nikt nie miał odwagi o to zapytać.
- A za co? - drążył Tadzik.
- A kurdeczka za antykomuniste - radośnie odparł Euzebiusz.
Wojna w Zamordach wybuchła tego samego dnia, co w reszcie kraju - 13 grudnia. A konkretnie tuż po porannym piwie w barze "Morda". Wtedy to przez wieś przejechały dwa milicyjne "gaziki", zatrzymując się przy posterunku Milicji Obywatelskiej znajdującym się na przeciwko sklepu. Po kwadransie kogoś wyprowadzono i jeden z samochodów ruszył w drogę powrotną. Euzebiusz mruknął:
- Kurdeczka, Kajskiego zabrali.
A wtedy...
Otworzyły się drzwi drugiego samochodu i wyszła z niego młoda, elegancka kobieta. Długie pukle rudych włosów spływały jej na ramiona, a ogromny biust próbował uwolnić się z kajdan opinającego go futra z lisów. Kilku gapiów gwizdnęło z zachwytu, a Euzebiusz tylko mlasnął i szelmowsko uśmiechnął się.
Nowy komendant - Marek Moroń - był przykładem ślepo wierzącego ideowca, absolutnie przekonanego o dobrodziejstwach komunizmu. Szybko piął się po szczeblach władzy, a Zamordy - jako miejscowe centrum bimbrownictwa i krnąbrności obywateli socjalistycznej ojczyzny - miały być dla Moronia ostatnim egzaminem przed ważnym awansem i przeprowadzką do Komendy Wojewódzkiej. Liczył przy tym na wydatną pomoc równie ideowej żony Zofii.
Lato 1982 roku chyliło się ku końcowi. Moroniowi udało się dotychczas rozbić jedynie dwie, nic nie znaczące bimbrownie, a ich właścicieli na drugi dzięń i tak musiał wypuścić i odwieźć do szpitala, bo wpadli w delirium i bał się, że umrą. Podjęta na szeroką skalę akcja uświadamiania społeczeństwa, że bimber jest zły, a donos dobry nie przyniosła pożądanych efektów. Wpłynął tylko jeden anonim, na niejakiego Stacha, który rzekomo onanizuje się podglądając sprzedawczynię ze sklepu GS - obywatelkę Gertrudę.
Porażkę poniosła również Zofia, która próbowała propagandowo oddziaływać na miejscowe Koło Gospodyń Wiejskich. Zniechęcona postanowiła zrobić sobie krótkie wakacje, w czym miało jej pomóc niedawno odkryte małe, leśnie jeziorko. Lubiła się nad nim opalać i chłodzić swe wspaniałe ciało w jego szafirowej toni. Gdy po kilku dniach stwierdziła, że jest tu absolutnie sama i nic jej nie grozi, z lubością zrzucała kostium kąpielowy pozwalając sobie na jeszcze bliższy kontakt z naturą.
Tymczasem kilkaset metrów dalej, w głębokim jarze, w skleconej ze starych skrzyń ziemiance pełną parą szła produkcja bimbru. Któregoś dnia gospodarz fabryczki usłyszał kobiecy śmiech. Wychynął się ponad brzeg jaru i zobaczył nagą kobietę baraszkującą w wodzie. Płomiennie rude włosy Zofii rozpaliły w nim najdziksze żądze.
- Kurdeczka... - oblizał suche wargi. A później wstał i pobiegł w kierunku jeziorka.
- Panie komendancie, chyba wreszcie coś mamy! - krzyknął posterunkowy Lepieszko wręczając Moroniowi pomiętą i zatłuszczoną kartkę papieru.
- Pszy jezioże pendzą bimber - odczytał.
- Wołać wszystkich, bierzemy broń i na akcję! - krzyknął podniecony Moroń.
Pięć minut później wraz z posterunkowymi: Lepieszką i Żmudą pędził rozklekotanym "gazikiem" na złamanie karku leśną drogą w kierunku jeziorka. Zatrzymali się kilkaset metrów przed nim. Ostrożnie, by nie spłoszyć bimbrowników, podczołgali się w kierunku miejsca wskazanego w anonimie. Gdy dotarli na miejsce, przy pomocy lornetek zaczęli lustrować okolicę.
- O, dupa panie komendancie - szepnął Lepieszko.
- Gdzie?
- Tam w krzakach, na lewo od zwalonego dębu - w głosie Lepieszki dało się wyczuć podniecenie.
Moroń skierował lornetkę we wskazanym kierunku i zobaczył pryszczaty, miarowo poruszający się tyłek. Przesunął wzrok odrobinę w lewo, a tam wielka, brudna łapa tłamsiła jeszcze większą pierś. Drugą zasłaniał gruby, rudy warkocz.
- Ożeszkur... - wycharczał, podskoczył na równe nogi i pobiegł w kierunku krzaków.
- A coo... co... no tu co robicie?! - zaświszczał ostatkiem tchu i złapał się za serce. Leżący na Zofii mężczyzna odwrócił się i beztrosko odparł:
- A kurdeczka, pieprzę komunę panie komendancie.
Toż to pornografia prawie :))))
OdpowiedzUsuńUśmiałam się ale i oczy o mało co nie wypatrzyłam.
Jako posiadaczka długich rudych pukli opadających na....... mam prośbę
Żeby albo tło było mniej mroczne albo literki bardziej mroczne.....bo mi się negatyw w oczach robi kiedy je zamykam :)))
Jam jeno lichy kronikarz dziejów Euzebiusza, w dodatku bojaźń we mnie wielka... jak euzebiuszowa siekierka :)
UsuńMoże to lepiej, że sie wychowywałam już "po" ;) Chociaż, dzisiaj to Euzebiusz by penie powiedział "pieprzę policję" czy coś w ten deseń, kurdeczka ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, że gdyby to się działo w dzisiejszych czasach odpowiedź byłaby już zupełnie inna :)
UsuńA nie, dzisiejszą policję to Euzebiusz szanuje.
UsuńOczywiście, komendanta Majdana w szczególności ;)
UsuńWyjątek potwierdza regułę :)
UsuńSzybki ten Euzebiusz, zresztą Zofia również... ;-)
OdpowiedzUsuńA to zdjęcie to... mhm... z piwnicy? Próbuję wypatrzyć, ale jakoś nie bardzo wiem.
Pewnie zza krat za którymi siedział Euzebiusz :)
UsuńZza czy sprzed krat? ;-)
Usuńno raczej zza.....bo tam w oddali jakby jaśnieje wolność :)
UsuńA to wewnątrz to nie cela właśnie?
UsuńCoś nie mogę się 'umiejscowić' ;-)
Nie no tam widać mury ale to pewnie takie mury co więzienie otaczają. W celi to tak jasno na pewno nie jest.
UsuńCzyli że oni dwaj... to koledzy z sąsiedniej pryczy? ;-)
UsuńKurdeczka, koleżanki spod celi? :)))
UsuńKurdeczka a kto Ci krówki przez kraty podawał jak nie my ;)))
UsuńI galaretki owocowe /bo mamy nadzieję, że lubisz tak jak my/ ;-)
UsuńMam cukrzycę :(
UsuńTo chcesz żebym Cię zabiła tymi krówkami?????!!!!
UsuńMoże lepiej coś innego podeślę....bezcukrowego
To Ty w końcu masz krówki czy krowy? :)
UsuńNo ale jak masz cukrzycę to i króweczki mogą wykończyć.
UsuńKrowy nie mam.....i boję się....miastowa jestem :P
No tak... ale raz się żyje :)
UsuńOk. jak szaleć to szaleć :)))
UsuńMówisz i masz! Krówki już są Twoje :))
W razie jakby co... to krówki mogą przypaść w udziale młodszej latorośli :)))
UsuńWiecie co.....ja chyba pójdę jutro i ze trzy kilogramy kupię :))) starczy wszystkim
UsuńMuszę przyznać, że w kontekście powyższego, mimo upływu prawie ćwierć wieku od 4 czerwca, nadal praktykuję antykomunizm:-)
OdpowiedzUsuńTo niezwykle przyjemna strona antykomunizmu :)
UsuńCzyli teraz z Euzebiusza kombatant.
OdpowiedzUsuńOwszem, ale o styropianowym etosie to raczej nie ma co wspominać, bo nie ma o czym :)
UsuńHahaha...dobre, na prawdę dobre...dawno się tak nie uśmiałam, kurdeczka. Gdybyśmy tak wszyscy pieprzyli komunę, to chociaż przyjemnie by było :))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńI dziś mielibyśmy: make Love zamiast make PIS :)))
UsuńOtóż to, otóż to :)))
UsuńTeraz o takie kropki to chyba trudno, gitowcy je mieli czy jakoś tak? Ale przyznaję, że budziły we mnie lęk:(
OdpowiedzUsuńEuzebiusz pozostał wierny swoim ideom...
Tak, w tym temacie śmiało można go nazwać idealistą
UsuńFacet do wszystkiego dorobi ideologię... :)))
OdpowiedzUsuńPrzygadywał kocioł garnkowi :)))
Usuńbosz...:)))
OdpowiedzUsuńCo się tutaj wyprawia!
Pieprzenie komuny to oczywistość, że że ,,pszy jezioże pendzą bimber"?? Zgroza, pani kochana, zgroza!
:DDDD
UsuńBimber napisał bezbłędnie :)
UsuńTylko dlatego, że tam się nie da zrobić ortografa ;))
UsuńA: bimbel?
UsuńAż mi się ,,że" rozmnożyło z wrażenia :D
OdpowiedzUsuńOne się czasem tak rozmnażają :)
UsuńTeraz dopiero mi przyszedł do głowy muzyczny komentarz:
OdpowiedzUsuńPiersi
Ot, Polska
UsuńNo i zabroń tu ludowi bimbrem się zabawiać , no jak tak można!!!
OdpowiedzUsuńSwoją drogą zawsze zaskakujesz
Pozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Zaskakiwanie mam we krwi :)
UsuńByłam na odwyku od DarkPass... ale juz jestem i oto proszę, Euzebiusz - jak na zamówienie! a jaki dzis lubieżny ten Euzebiusz, a fuj! Pozdrówka
OdpowiedzUsuńCzasem też chciałbym iść na odwyk od samego siebie...
UsuńLubię tego Euzebiusza, kurdeczka - nie tylko wyznawca, ale jeszcze praktykujący - do tego uprzejmości świadczy! :D
OdpowiedzUsuńPo prostu: bezkompromisowy człowiek czynu :)
UsuńOskarżyli go o gwałt na komunie?
OdpowiedzUsuńrewelacyjny komentarz muzyczny do rewelacyjnego tekstu :D
UsuńA tak mi się skojarzyło. :)
UsuńSzukałem tej piosenki, nie umiałem sobie przypomnieć wykonawcy i tytułu. Dzięki
UsuńSZAPO BA!!!!!! :) Opowiadanie PRIMA SORT!!!!
OdpowiedzUsuń:D
hahahahahahaha świetne :) i tak Zofia niewierna doprowadziła do upadku komuny :D
OdpowiedzUsuńI znowu wszystko przez kobiety :)
Usuńhola hola!!! sama tam nie była, a kto mu się kazał na biedulkę rzucać?! :) ona przecież chciała się tylko poopalać ;D
Usuń