Krew była wszędzie. Począwszy od ogromnej kałuży jasnoczerwonej posoki na podłodze, skończywszy na zbryzganych nią ścianach i suficie. Posterunkowy Manieczko zbladł gdy to zobaczył, chwiejnym krokiem wyszedł z pomieszczenia i zwymiotował na progu.
- Kurwa mać – zaklął Majdan.
Wtedy usłyszał zbliżające się kroki. Spojrzał przez ramię. To starszy posterunkowy Zorbas. Młody, ambitny, zawsze pewny siebie. Rok temu przyszedł do nich prosto po szkole.
Majdan nie lubił go, dlatego teraz z satysfakcją patrzył, jak młody traci rezon, robi się zielony i wymiotuje prosto na swoje nieskazitelnie czyste lakierki.
- Manieczko przynajmniej wyszedł z pokoju, a teraz będzie tu jeszcze śmierdziało jego rzygowinami – pomyślał.
Marek Zorbas szybko odzyskał równowagę, rozejrzał się uważnie: plama jasnej krwi na podłodze, rozbryzgi ciemniejszej na ścianie vis a vis wejścia, a na prostopadłej do niej znowu ślady tej jaśniejszej i niewyraźny odcisk dłoni. I jeszcze ciemniejsze krwawe krople na suficie.
- Czyżby mordercą był jakiś szalony malarz – na myśl o tej konkluzji lekko skrzywił usta w gorzkim uśmiechu.
Brakowało jedynie ciała ofiary.
Gdy już wszystko zanotował w pamięci, poszedł do radiowozu, z bagażnika wyjął czarną, brezentową torbę i wrócił na miejsce zbrodni.
Rozejrzał się raz jeszcze i z torby wyjął teleskopowy statyw. Ustawił go w pobliżu kałuży krwi. Przyjrzał się plamom na ścianach i wysunął ramię statywu na przypuszczalną wysokość. Gdy z torby wyjął motek czerwonej wełny Majdan nie wytrzymał i zapytał:
- Posterunkowy beret będzie robił czy tylko skarpetki na zimę? - kiepski żart rozbawił komendanta.
- A pan komendant to chyba dawno szkoły kończył. Pan komendant więc patrzy i pan komendant się uczy – Zorbas nie pozostał dłużny zwierzchnikowi.
Zrezygnowany Majdan usiadł na stojącym obok drzwi krześle i z rozbawieniem przyglądał się posterunkowemu. A ten do każdej plamy krwi za pomocą pinezki przymocował kawałek czerwonej włóczki, którego drugi koniec przywiązywał do statywu. Następnie jeszcze przyglądał się każdej plamie krwi, szacował kąt, pod jakim padała na ścianę i korygował ustawienia statywu. Gdy skończył, całość wyglądała jak jakaś makabryczna trójwymiarowa, czerwona pajęczyna. Wtedy triumfalnie ogłosił:
- Wiem wszystko. Morderca stał tu – wskazał miejsce, w którym stał statyw. Miał około metr osiemdziesiąt dwa – tym razem wskazał na jego czubek.
- Cios zadał ostrym narzędziem, prawdopodobnie siekierą. Wydaje mi się, że za pierwszym razem lekko chybił, ale zranił ofiarę, która prawdopodobnie chwyciła się za tył głowy, bo po kącie padania kropli krwi na ścianę zakładam, iż właśnie na tym miejscu skupiał się morderca.
- Interesujące – przerwał mu Majdan. Kontynuujcie Zorbas, kontynuujcie.
- Jak już mówiłem, pierwszy cios nie był śmiertelny, ale siekiera rozcięła skórę. stąd prawdopodobnie ślady krwi na ręce ofiary, którą później oparła się o ścianę – wskazał niewyraźny ślad dłoni.
- Po tym ciosie również siekiera zabrudziła się, dlatego podczas zadawania kolejnego ciosu powstały krwawe ślady na suficie. Za drugim razem morderca trafił w tętnicę, stąd jaśniejsze ślady krwi. Ofiara upadła i wykrwawiła się na podłodze.
- Zaraz, zaraz Zorbas. Powiedzieliście siekiera? Jesteście tego pewni? - podniecony komendant aż podskoczył na stołku.
- Tak myślę. Chyba nic innego nie spowodowałoby takich rozbryzgów krwi.
- No to nareszcie kurwa cię mam – pomyślał Majdan i z triumfalnym uśmiechem wskoczył do radiowozu ruszając z piskiem opon.
- Kurdeczka, ta franca Majdan zaś mi bimbrownie zamknął – pożalił się.
- Mus go udupić – odrzekł Tadzik.
- Mus kurdeczka – chytry uśmieszek na twarzy Euzebiusza nie pozostawiał wątpliwości, iż zemstę dawno już obmyślił.
- Tadzik, skocz kurdeczka do Czesławy i kup miodu, soku z buraków i czekoladę.
Gdy Tadzik wrócił, Euzebiusz wziął dwie miski. Do jednej wlał cały miód i sok z buraków.
- Tadzik, bier kurdeczka do gęby czekoladę i mamlaj. Ino kurdeczka nie łykaj – wydał kolejną instrukcję, dokładnie mieszając zawartość miski. Gdy już był zadowolony z efektu, trzecią część odlał do drugiej miski.
- Wypluj kurdeczka te czekoladę – wskazał miskę. I wymieszaj kurdeczka.
- Euzebiusz, a co to będzie – Tadzika aż skręcało z ciekawości.
- Widzisz Tadzik, robimy krew kurdeczka. Dolej wody, bo za gęsta. Ta ciemna kurdeczka, to z żył, ta jasna to z tych... no tych drugich żył – objaśnił fachowo.
- Euzebiusz, aleś ty mondry.
- A kurdeczka filmowiec jeden raz mi opowiedział. Ino kurdeczka nie znasz go, zeszło się bidulkowi.
Gdy już był zadowolony z koloru i konsystencji, kazał Tadzikowi zapakować miski to torby, wziął starą miotłę brzozową i wydał krótką komendę:
- Idziemy kurdeczka.
Na miejsce zbrodni wybrał starą chatę drwali stojącą w lesie, niecały kilometr od wsi.
- Tym razem mi się nie wywiniesz – triumfował Majdan. Na Euzebiuszu nie robiło to wrażenia. Uśmiechał się radośnie pokazując ostatnie cztery zęby.
- Zorbas sprawdził odciski palców na ścianie, są twoje – kontynuował komendant.
- Zgnijesz w pudle! - zawyrokował. Więc pokaż lepiej jak to było i gdzie schowałeś ciało, to może sąd weźmie to pod uwagę jako okoliczności łagodzące.
- Pan komendant kurdeczka rozkuje – Euzebiusz wyciągnął obie ręce przed siebie. Majdan zawahał się, ale zdjął kajdanki.
Euzebiusz schylił się na kałużą krwi i zanurzył w niej palce, po czym włożył do ust. To samo zrobił przy ciemniejszej plamie na ścianie.
- Z czekoladą kurdeczka lepsiejsze – zawyrokował.
- Bo widzi kurdeczka pan komendant – zwrócił się do osłupiałego Majdana – torta Tadzikowi na urodziny żem kurdeczka piekł i mi się nachlapało.
- Pan spróbuje - podstawił palec Majdanowi.
Oj, same niecenzuralne słowa cisną mi się na usta. Pomysł godny Euzebiusza. Zdjęcia godne Dextera ;)
OdpowiedzUsuńCzy wśród nich jest może: kurdeczka?
UsuńKurdeczka, o tym zapomniałam. Wiesz, same pierwiastki chemiczne ;)
UsuńW trosce o Twoje zdrowie radzę się poprawić :)
UsuńDobrze Tato ;)
UsuńJejku ale narozrabiałeś :-))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńCzasem mnie tak poniesie :)))
UsuńChyba mi niedobrze :) od tego próbowania "krwi" kurdeczka
OdpowiedzUsuńAle wiesz.....fajnie musiałaby wyglądać taka sieć czerwonych nici biegnących od plam do statywu....normalnie sztuka współczesna!!!
To wszystko przez karierę aktorską Euzebiusza. Inaczej nie potrafiłby zrobić krwi :)
UsuńHm... ale wtedy musiałby kogoś zabić...
Amazing red colour !!!
OdpowiedzUsuńLike an abstract art painting !!!
Spilled ketchup in my tub :)
UsuńPatrzac na zdjecia... piekna kompozycja!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Za 100 lat to może być arcydzieło :)
UsuńPozdrawki
Jak w "Nietykalnych" ;)))
UsuńI tej wersji będę się trzymał :)
UsuńA już się zapowiadało jak scenariusz dla Tarantino, lubi bryzgi!
OdpowiedzUsuńKreatywność to jest jednak siła alibi!
No i przykład na to, ze zemsta jest słodka :)
UsuńAkcja poświęcić palca dla fotografii :D
OdpowiedzUsuńMyślisz, ze małego paluszka byłoby aż tyle krwi? Noga proszę Pana, tylko noga :)
Usuń;)
UsuńNo to teraz nie dość, że Mroczny to jeszcze kulawy będziesz. ;) Fajnie, się czyta, zdjęcia są straszne ( w sensie krwi, nie jakości ) bo ja dość strachliwa jestem :) Idę obejrzeć dobranockę :)
UsuńPolecam duszka Kacperka :)
UsuńAbstrakcja obrazu, poparta realizmem tekstu. Sposób powstawania krwi rozbrajający... :))
OdpowiedzUsuńI godzina sprzątana łazienki :)
Usuńno to się przyłożyłeś :)))) szacun :DD
UsuńNie ma taryfy ulgowej!
UsuńOj, to szczerze współczuję sprzątania, myślę, że nie było nikogo w domu, ja bym zeszła na serce :P
UsuńOt i kobiety... Człowiek tu górnolotnie, sztuka, performance i takie tam, a one martwią się o kafelki w łazience ;)
UsuńA jakiej marki ten keczup na zdjęciach? Ładny kolor :)
OdpowiedzUsuńPolski, Pudliszki :)
UsuńŚwietne! :)
OdpowiedzUsuńA wyskoczył/o potem ktoś/coś z tego tortu?
Najnowszy model aparatury do produkcji bimbru :)
UsuńMuszę więc się przyznać
Usuń- Kocham pana, panie Sułku! :)
Ciiichooo!
UsuńProwokacja wisiała w powietrzu, ale... przyznać trzeba uczciwie:
OdpowiedzUsuńkrew w żyłach i tych drugich też potrafisz zmrozić ;)))
Kurdeczka, rewelacja. Najpierw myślałam, czy to biała podłoga w łazience... ale teraz podejrzewam, że to jednak... wanna ('załomki' na trzecim zdjęciu by mi pasowały). I wyobraziłam sobie, jak w nią wchodzisz, by zrobić fotkę nr 3!
No i... muzy brak ;)
UsuńOszalałaś! Ja nie mieszczę się do swojej wanny, dlatego kąpię się na raty :)
UsuńŻe niby nie można sobie wyobrażać? ;)
UsuńMuzyka wrzucona :)
UsuńA co do wyobraźni, to nie wiem, moja tego nie ogarnia :)
Idelna! Choć tekst koszmarny. Raz wystarczy.
UsuńPochodzi z jednego z lepszych programów Radka - Królowa nocy.
Usuńod początku podejrzewałam, że jakieś szaleństwo wisi w powietrzu. najpierw myślałam, że może szlachtowałeś kurę na rosół albo wieprzka na rożen. ostatecznie jakoś wieprzek i tort czekoladowy mi nie współgrają bleeeee :))
OdpowiedzUsuńTwoje wymysły artystyczne mnie po prostu powalają. i obraz i tekst :)
Najprostsze metody zawsze się sprawdzają i są efektowne :)
Usuńczekam na dalszy ciąg. może jakieś rewelacje po konsumpcji tortu zakrapianego bimbrem? :)
UsuńO konsumpcji są "Owoce miłości". Poszukaj w archiwum. Mam jeszcze postscriptum do "Owoców", ale jest wyjątkowo niesmaczne, więc nie wiem czy tu wrzucę :)
Usuńspoko i to zniesiemy dzielnie :))))
UsuńOj się namalowało tym tortem... Zaskoczyłeś mnie zakończeniem - KURDECZKA
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
http://wieczkodagmara.blog.pl/
To Euzebiusz, ja tylko to spisałem :)
UsuńNo właśnie, z czekoladą, kurdeczka, lepsiejsze. :) Muszę to wziąć pod uwagę, niedługo mam urodziny... :)
OdpowiedzUsuńTylko czy mleczna, a może gorzka? Oto jest pytanie :)
UsuńGorzka zdrowsza, mleczna smaczniejsza. :) Urodziny chyba trzeba sobie osłodzić?
UsuńLubię tego Euzebiusza... cztery zęby powiadasz? Za to pomysłów bez liku:)
OdpowiedzUsuńTu z Radkiem całkiem niezły duet tworzą, ale wrócę do poprzednich wpisów, żeby nutkę zmienić:).
Ciii... Euzebiusz nie lubi dzielić się sławą, gotów jeszcze do Radka się wybrać z wizytą i co wtedy? :)
UsuńTo zależy od Radka:)
UsuńZobaczylam - zabawy z farbami.
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam - niczym z Dextera te nitki.
Euzebiusz jest jednak wyjatkowy, kurdeczka:)
ówiąc szczerze, to jeden z odcinków Dextera był inspiracją tego tekstu :)
UsuńCosik czułem, gdy młody i wyedukowany policjant rozstawiał statyw, że będzie jakiś przekręt z tą krwią. Ani chybi pojawił się Euzebiusz i wszystko stało się jasne. Lubię skurczybyka:-)
OdpowiedzUsuńMłodzi są teraz strasznie przewidywalni :)
Usuńo kurdeczka! jestes dobry! :)
OdpowiedzUsuńAj tam, znowu się udało :)
Usuń