Do końca dyżuru została jeszcze godzina. Anna porządkowała papiery po pracowitej nocy. Za oknem, w pierwszych promieniach dnia wirowały płatki śniegu układając się w piękną śnieżycę.
Do życia budził się pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia.
Wtem, z hukiem otworzyły się drzwi. Na Annie nie zrobiło to większego wrażenia, te drzwi po prostu zawsze otwierały się z hukiem. Machinalnie rzuciła tylko okiem, by zobaczyć kogo tym razem przywiało. Zobaczyła piękne, seksowne... nic.
- Nic, to nic - pomyślała i wróciła do papierów.
Wtedy to usłyszała...
Ktoś z ogromną mocą wciągnął powietrze do płuc, a cała zawartość zakatarzonego nosa na chwilę zatrzymała się w gardle, bo niemal natychmiast wylądować na ścianie. Tuż obok lewego ucha Anny. Wylatujący z jej nosa wigilijny barszcz zalał dokumenty, a to, co niedawno było karpiem, zatrzymało się na wewnętrznej stronie szczęki. Ale tylko dlatego, iż pół roku wcześniej chciała zaoszczędzić na kosztach protezy, która teraz najnormalniej w świecie zacięła się. Anna poczuła, że mdleje, ale zanim doleciała do ziemi, usłyszała:
- Kurdeczka, jak żem już przylazł, to może ruszysz te tustą du...
Euzebiusz postanowił na święta zrobić sobie nową podłogę. Precyzując, to - jak zwykle - zrobi ją wiosną, teraz tylko zdemontuje starą, by zimą miał czym palić w piecu. A w marcu, gdy zejdą śniegi narżnie desek i położy nową.
Pracował i to bez opamiętania dwa dni. W „bezopamiętaniu” wydatnie pomogła mu solidna butelka samogonu kiedyś schowanego na czarną godzinę, a teraz cudownie odnaleziona pod deskami. Ale gdy już pamięć wróciła, doznał olśnienia:
- Kurdeczka, za trzy dni Wigilia.
Szybko pobiegł do Gertrudy zrobić zakupy. Ale brakowało mu jeszcze karpia. Co prawda Gertruda w zamian zaproponowała "Wódkę Wędkarską", ale miał już "Balsam Pomorski" i to trzy butelki, więc co za dużo, to nie zdrowo. A i zagrycha przydałaby się.
Wstąpił więc do samoobsługowego "U Czesławy", ale Czesia też nie miała karpia.
- Ale mam indyki. Ino żywe. Oszczajski hodował, miał do Anglii wysłać, ino mu się wóz spierdykał i katastrofa. Chcesz jednego?
- A daj kurdeczka, jak Angliki jedzą, to i ja zjem.
Założył indykowi na szyje pętelkę, otworzył butelkę "Balsamu Pomorskiego" i falującym krokiem, z ptakiem na smyczy poczłapał w kierunku domu.
Przez dwa dni indyk spacerował w kuchni, aż nadszedł wigilijny poranek mający zakończyć ptasi żywot. Euzebiusz wziął do ręki siekierę i spojrzał na kikuta Wskazującego:
- Kurdeczka, se jeszcze następnego palucha odrąbie - odłożył narzędzie i wziął do ręki stojącą nieopodal pustą butelkę po "Balsamie". Spojrzał do środka czy aby coś nie zostało, a potem huknął nią indyka w łeb. Ptaszysku rozjechały się łapy i padł bez ducha na ziemię.
- Kurdeczka, łatwo poszło - pomyślał Euzebiusz i zabrał się za pozbawianie indyka piór. Jak się z tym uporał, poszedł zdjąć z pieca fajerki, by nad ogniem opalić pozostałe na ptaszysku pióra i kuper.
Gdy wrócił, z przerażeniem spojrzał na indyka, bo ten właśnie mrugnął do niego lewym okiem. A później uniósł głowę i zaczął dziobać leżącą obok kromkę chleba.
- To mówi pan, że te dziury w lewej stopie to ze strachu?
- Noż mówię kurdeczka, zestrachałem się, bo mi indyk ożył, zrobiłem krok w tył kurdeczka, a tam leżały te deski z podłogi, co to z nich gwoździ kurdeczka nie powyjmowałem.
- A... druga stopa? - lekarzowi wciąż udawało się utrzymać stan powagi.
- Żem sie kurdeczka drugi raz wystraszył, bo wstał i zaczął biec na mnie.
- A czemu ma pan odmrożone kolana? - doktor już wyraźnie dławił się ze śmiechu.
- Doktorek, no przecie kurdeczka żem tu do was jakoś przylazł.
Nagle otworzyły się drzwi i do Izby Przyjęć wszedł indyk. W kufajce, a na szyi miał skarpetę z wyciętymi dziurami na oczy. Euzebiusz spojrzał na lekarza:
- No co kuderczka, sumienie mie przygryzło.
Nie ma to jak poranna porcja przeżyć serwowana przez Euzebiusza. Juz widzę teg indyka łypiącego oczami. Realizm w opisie scen tak dosadny, że i słyszałem, i widziałem i czułem wszystko:-)))
OdpowiedzUsuńChyba za bardzo zapatrzyłem się we włoski neorealizm :)
UsuńPokręcone to sumienie :) jak nie wiem co!!
OdpowiedzUsuńTakie ludzkie :)
UsuńNie dokonczylam czytana... Z sumieniem czesto jest podobnie... nie dokonca chcemy wiedziec... A, to blad!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Ja też już nie dawałem rady, końcówkę pisałem z zamkniętymi oczami :)
UsuńSumienie to bardzo krucha sprawa. Łatwiej je oceniać niż własne zachować w czystości.
Trafila kosa na kamien, pardon, Euzebiusz na indyka; i pozniej w zyciu juz nic nie bylo tak jak przedtem...
UsuńBardzo trafne okreslenie: Latwiej oceniac cudze sumienie, niz swoje zachowac w czystosci - powedruje do mego pudelka (po butach zreszta) z moimi skrzydlatymi myslami na refleksyjne dni, dzieki!
Zapomnialam dodac, ze bardzo podoba mi sie zdjecie
UsuńNo tak... Nasze życie znajdziesz w pudełku po butach :)
UsuńNice picture and always very interesting your stories about Eusebious !!!
OdpowiedzUsuńHave a nice new week !!!
Eusebius is a very colorful person. Have a great week.
UsuńI'm so sorry that I don't understand ! the translator is "tired" !
OdpowiedzUsuńbut I love that image
have a nice week
Unfortunately, the translator is not a perfect tool. Have a nice day!
UsuńTo sumienie, kurdeczka u Euzebiusza w porządku jest...
OdpowiedzUsuńPozdro...:)
Bo t w sumie porządny chłop. Tylko raptus :)
UsuńA mnie ciekawi, czy... Anna przeżyła???
OdpowiedzUsuńdzięki za udział w wyzwaniu :)))
O śmierci Anny nic nie było, ale wszystko w rękach Wielkiego Scenarzysty:-)
UsuńAnna przeżyła. Co prawda przeleżała w śpiączce 7 miesięcy na OJOM-ie, ale nie zostawiło to śladów na jej zdrowiu. Gorzej z psychiką - jak tylko zobaczy indyka czy bezzębnego mężczyznę, zaczyna tańczyć poloneza śpiewając Marsyliankę lub Międzynarodówkę. Wyjmuje przy tym swoje sztuczne szczęki - taka to trauma.
UsuńA co do wyzwania - proszę bardzo :)))
Jak to mówią: słowo się rzekło, kobyłka u płotu. Do dzieła Scenarzysto!:-)))
Usuń:DDDDD
UsuńDobre chłopisko z tego Euzebiusza :D
OdpowiedzUsuńNiemal "do rany przyłóż" :)
UsuńO kurdeczka... Euzebiusz dobry chłop. Ale i indyk tak ławo się nie poddaje;)
OdpowiedzUsuńBo indyki mają 9 żyć... to znaczy nie, koty tyle mają, indyki mają jedną żyć :)
UsuńTrafne zdjęcie...
OdpowiedzUsuńNo i zwierzątko nie zmarzło, chociaż w piekarniku miałoby cieplej... :)))
3 godziny w piekarniku jak 2 tygodnie w Egipcie :)
UsuńTen indyk normalnie przyśnić się może :) Sugestywny obraz. W kufajce oczywiście....
OdpowiedzUsuńA sumienie ze zdjęcia - pokrętne? zawikłane? skomplikowane?
Wszystko jednocześnie, ale i tak możesz jeszcze jakos inaczej zinterpretować.
UsuńPodobno indyk z odrąbaną głową potrafi kilka minut biegać...A Euzebiusz, żeby mieć w Wigilię czyste sumienie mógł iść i karpia wyłowić...
OdpowiedzUsuńKarpie w zimie śpią... na wigilijnych stołach. A propos karpia - chyba coś niebawem wrzucę :)
UsuńWszystko jest możliwe i indyk w skarpecie na głowie i karp w przerębli ;) A do obecnej pory deszczowej bardziej pasowałby winniczek ;) Pozdr.
UsuńNo i jakiś ponton :)
UsuńPo takim początku musiałam opanować wyobraźnię dlatego udało mi się doczytać do końca. Sumienie widać każdy ma, tylko nie zawsze o tym wie.
OdpowiedzUsuńI czasem ono, to sumienie, objawia się w najmniej spodziewanym momencie.
UsuńPoczciwa chlopina z tego Euzebiusza.
OdpowiedzUsuńZdjecie pasuje do opisu podoba mi sie.
Zapewniam, że nie zawsze :)
UsuńWyobrażenie tego indyka ze skarpetą na głowie z wyciętymi otworami na oczy nie da mi dziś zasnąć :)))!
OdpowiedzUsuńŚpij z otwartymi :)
UsuńZdjęcie ciekawe, takie trochę jak sumienie Euzebiusza, pokręcone trochę.
OdpowiedzUsuńAle to jak. Opalił go nad kuchnią a ten kurdeczka wstał? Taki opalony? I łazi w kufajce za Euzebiuszem? Koniec świata.
A może to już omamy Euzebiuszowe, bo ta flaszencja co to ją znalazł pod podłogą to jakaś zleżała była no i chłopinie sie we łbie porąbało. :-)
Pozdrawki.
Ale Euzebiusz tylko oskubał indyka z piór, gdy chciał opalić: "Jak się z tym uporał, poszedł zdjąć z pieca fajerki, by nad ogniem opalić pozostałe na ptaszysku pióra i kuper. Gdy wrócił, z przerażeniem spojrzał na indyka, bo ten właśnie mrugnął do niego lewym okiem. A później uniósł głowę i zaczął dziobać leżącą obok kromkę chleba", indyk ożył :)
UsuńHistoria o indyku i przebitych obu stopach to autentyki, jedna nawet z własnego życiorysu :)
O kurdeczka to przez to że oboje czytaliśmy i obgadywaliśmy sytuacje Eugeniusza i jakoś tak z tym indykiem wyszło że myśleliśmy że już był opalony. :-)))
UsuńTroche z przerazeniem, ale przeczytalam i na samym koncu mialam duzo smiechu, co mi sie przydalo, bo dzis bedzie ciezki dzien
OdpowiedzUsuńRachunek prześlę pocztą :)
UsuńJesteś the best- porwało mnie, a indyk przeraził - horror wigilijny :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście zakończony happy endem :)
Usuń