Jakiś czas temu, chyba w okolicach lutego, oglądałem film pt. "Wichry Kołymy". Opowiada on historię życia Eugenii Ginzburg - rosyjskiej pisarki, ideowej komunistki, którą w 1937 roku aresztowało NKWD. Przetrzymywano ją 730 dni w więzieniu, a następnie z dziesięcioletnim wyrokiem zesłano do jednego z łagrów Kołymy. W filmie dość często są wykorzystywane wiersze Osipa Mandelsztama - rosyjskiego poety i prozaika, urodzonego w Warszawie, który za poniższy wiersz, na osobisty rozkaz Stalina został aresztowany i zesłany do obozu pod Władywostokiem, gdzie zmarł w 1938 roku.
Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,
Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,
A w półsłówkach, półrozmówkach naszych
Cień górala kremlowskiego straszy.
Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,
Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.
Śmieją się karalusze wąsiska
I cholewa jak słońce rozbłyska.
Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:
Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.
Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,
A on sam szturcha ich i złorzeczy.
I ukaz za ukazem kuje jak podkowę –
Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.
Miodem kapie każda nowa śmierć
Na szeroką osetyńską pierś.
Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,
A w półsłówkach, półrozmówkach naszych
Cień górala kremlowskiego straszy.
Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,
Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.
Śmieją się karalusze wąsiska
I cholewa jak słońce rozbłyska.
Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:
Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.
Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,
A on sam szturcha ich i złorzeczy.
I ukaz za ukazem kuje jak podkowę –
Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.
Miodem kapie każda nowa śmierć
Na szeroką osetyńską pierś.
Kiedyś pomogłem w potrzebie pewnej wycieczce z Władywostoku, w podziękowaniu dostałem tomik poezji Mandelsztama. Po obejrzeniu filmu przypominałem sobie o podarunku. Ponieważ szkoły kończyłem dość dawno i rosyjski trochę mi umknął, poszukałem więc na Allegro polskiego wydania wierszy tego rosyjskiego poety. Od tego czasu poczytuję je sobie i to częściej niż jakiekolwiek inne książki.
A tu inne spojrzenia na zadany temat.
No proszę, jaka ciekawa historia :)
OdpowiedzUsuńMoje serce jednak szczególnie zadrżało po zobaczeniu: "Władca Pierścieni" i "Jacek Kaczmarski" :))) Pozdrawiam :)
"Władcę" czytam każdego roku, zaczynam późną jesienią, by skończyć przed świętami.
UsuńA Kaczmarski... to moja młodość.
Bo do poezji chyba trzeba "dojrzeć" :)
OdpowiedzUsuńTeż teraz częściej niż kiedyś po nią sięgam. I nawet w kawiarni w empiku, wśród książek do poczytania, natrafiłam na świetną Antologię poezji białoruskiej.
To prawda, trzeba dojrzeć. Jak do wielu innych rzeczy. Najczęściej przychodzi to z wiekiem, a wtedy człowiek się denerwuje, dlaczego wcześniej czegoś nie odkrył.
UsuńZ jego wierszy utkwil mi tylko jeden o milosci pod tytulem Najczulsza z czułych
OdpowiedzUsuńNajczulsza z czułychOpromienionaJest twoja twarz,Najbielsza z białychTwoja dłoń,I obcy tobieCały świat,I wszystko twoje —Nieuniknione. NieuniknioneTwe zamyślenieI palce rąkNie chłodniejących,I cichy dźwiękTwych niemilknącychSłów,I twych oczuOddalenie.den o milosci
Pod tytulem "Najczulsza z czulych"
O ile dobrze kojarzę, to chyba ten wiersz jest cytowany w przytoczonym przeze mnie filmie "Wichry Kołymy".
UsuńJest tez na Twoim 4 zdjeciu.
UsuńTak to jest jak sie czyta przez telefon ;)
Przegapilam ;)
Ja też przegapiłem :)
UsuńCóż tu dodać? No chyba tyko tyle, że trudno obcy język zrozumieć, ale ludzie wszędzie tacy sami.
OdpowiedzUsuńNam szczególnie bliskie są niektóre nazwiska ze wschodu.
Czasami u Piotra Opolskiego i Leszka Kowalikowskiego linkowane są dyskusje z forów rosyjskich a na tych forach teksty polskie w tłumaczeniach, bo trudniej Rosjanom nas zrozumieć niż nam ich - ich też dziwi, że wiele spraw oceniamy podobnie.
Podobnie jak Ty muszę sobie tłumaczyć albo szukam tłumaczeń, ale w oryginale to brzmi lepiej.
A na razie dochodzimy do siebie po zlocie. Musiałeś mieć niezłą czkawkę?! :D
Trochę szkoda, że po 1989 roku generalnie jako społeczeństwo zaczęliśmy odrzucać wszystko, co rosyjskie. Taki trochę naturalny odruch. Ale na szczęście potrafimy wracać do tego, co w Rosji jest dobre, cenne i warte uwagi. A sam wiesz lepiej ode mnie, że jest czym się zachłystywać.
UsuńTak, miałem straszną czkawkę, tym bardziej, że nie wszystko odbywało się przyjaznej atmosferze. Cóż, życie. Ale na otarcie łez dotarła dziś do mnie reklamówka :) Hvala lijepa!
Za rok przypuszczalnie w Brzozówce! :D
UsuńWiem, dobrzy ludzie uprzejmie donieśli :)
Usuńfajne potraktowanie tematu. Tym bardziej , że lubię poczytać sobie poezje.
OdpowiedzUsuńMiło mi, że trafiłem w gust.
UsuńNie chcę tutaj wyjść na... No dobra, jestem rusycystyczną ignorantką. Jedynie Aleksandrę Marininę lubię, ale pewnie nie wiesz, o czym mowa, skoro nie przepadasz za kryminałami
OdpowiedzUsuńAj tam, po prostu nie zawsze masz świadomość, że to co słyszysz czy czytasz jest rosyjskie :)
UsuńFakt, nie wiem kto to Aleksandra Marinina, więc chyba też jestem ignorantem. Do tego kryminalnym :)
czasem mam, poza tym uwielbiam wschodni akcent
UsuńTeż lubię, choć ostatnio oglądałem "W ciemności" i miałem duży problem zrozumieć dialogi :)
UsuńChyba wszyscy już wszystko powiedzieli to tak w sumie zaznaczamy swoją obecność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
A ja zaznaczam zauważenie Waszej obecności.
UsuńU Ciebie każdego dnia COŚ PIĘKNEGO :)))
OdpowiedzUsuńCieszę się przeogromnie, że dałeś się namówić na to wyzwanie.
Twoje zdjęcia i refleksje są wielkim ubogaceniem dla tych, co tu zaglądają :)
Hmmm... chyba właśnie na tym "coś pięknego" polegnę :)
UsuńPiekne...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judyta
Piękno jest wszędzie, wystarczy się schylić
UsuńPozdravki
Fantastyczna opowieść, cieszę się że mogłem przeczytać ten post, muszę zdobyć tomik z wierszami przedstawionego poety:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa Allegro kupiłem za 10 zł. Kniga formatu A4, prawie 500 stron.
UsuńJa bardzo lubię rosyjską literaturę.
OdpowiedzUsuńPoezji znam niewiele. Ta jest piękna.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Mi bliska jest muzyka. Generalnie od jakiegoś czasu słucham głównie muzyki rosyjskiej, chorwackiej czy ex-jugo, słowackiej, węgierskiej czy czeskiej.
UsuńRadziecka a rosyjska to dwie dość różne literatury, ta pierwsza była mi zawsze bliska i tak zostało.
OdpowiedzUsuńAle gdybym miała podać tytuł najulubienszej ksiązki, to miałabym problem, bo jest ich wiele, a nowych przybywa.
Ostatnio odświeżam sobie stare lektury, ciekawa, czy po latach wrażenia się nie zmienia...
Z radzieckiej to chyba pamiętam tylko "Samotny biały żagiel".
UsuńMakarenki 'poemat pedagogiczny'?
Usuńmuszę to przeczytać raz jeszcze, strasznie jestem ciekawa własnych wrażeń:)
Tytuł brzmi fascynująco :)
UsuńPamiętam jeszcze "Los człowieka" Szołochowa. Kiedyś czytałem, że Sołżenicyn zarzucił Szołochowowi plagiat noblowskiego "Cichego Donu". Ponoć pojawiły się nawet dowody.
Wczytałam się w wiersze, wsłuchałam w muzykę...
OdpowiedzUsuńZa dużo emocji, jak na mnie, jak na jeden raz :)))
p.s. to nic przeciwko Twojemu wpisowi, ja po prostu ostatnio przecedzam je niczym przez sitko, jakoś odporność mi maleje chyba z czasem :).
UsuńMożna na raty, przyjemność rozłożona w czasie jest przyjemniejsza :)
UsuńJa od zawsze jestem zakochana w Wysockim i choć szkoły też dość dawno kończyłam, dzięki niemu ćwiczę ten piękny język ;)
OdpowiedzUsuńNo tak... Wysocki to jedna z ikon. Lubię go w wykonaniu Czyżykiewicza.
UsuńPiękna historia. Mandelsztama poznawałam po polsku przed wiekami, kiedy oczywiście nie można było kupić jego wierszy... Chyba teraz muszę sobie odświeżyć...
OdpowiedzUsuńTa piosenka Kaczmarskiego zawsze mnie poruszała.
Kaczmarski to taki nasz Wysocki. Zresztą czerpał z niego garściami. Bardzo lubię Kaczmarskiego, choć głosowo bardziej pasował mi Gintrowski. Szkoda, że odeszli...
UsuńTak, zgadza się. Dobrze, że wymieniłeś Czyżykiewicza. A czy dziś jeszcze ktoś pamięta Zembatego? Odnośnie książek; wspaniałą książkę o Wysockim napisała Marina Vlady.
UsuńPamięta, pamięta... Bylem na jednym z ostatnich jego koncertów.
UsuńPrzyznam, że nie jest to mój kierunek literacki :) za to uwielbiam Agathę Christie. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJakoś czytać jej nie lubię, ale filmy na podstawie jej powieści podobają mi się.
UsuńNo gdybyś został przy tym "Władcy..." to byś mnie niczym nie zaskoczył... a jednak... literaturę rosyjską uważam za genialną. Poezji znam już mniej...
OdpowiedzUsuń"Władca" to klasyk, pół planety go lubi. Nie w tym nic złego, ale przy okazji takich sytuacji jak to wyzwanie warto pokazać coś spoza głównego nurtu, jak to modnie się teraz mówi: spoza mainstreamu.
UsuńWidzisz... tylko ja nalezę d tej drugiej połowy planety. Próbowałam ,ale to nie jest literatura dla mnie...
UsuńJa też jestem to pokolenie, które musiało się uczyć rosyjskiego i żałuję, że z tego "musu" jak niewiele pamiętam...
Zgadzam się, że warto czasem pokazać coś innego. To poszerza horyzonty.
Jak kiedyś zechce Ci się trochę pozaglądać na mojego bloga, to będziesz wiedziała, że lubię prowokować dyskusje i iść pod prąd. Bo nie lubię słowa mainstream :)
UsuńJak tak zachęcasz, to poobserwuję i ja, najwyżej pójdziemy na noże ;)
UsuńPo nożach długo mi się goją rany ;)
Usuń"(...) I miłość tej nieziemskiej siły
OdpowiedzUsuńz ziemska miłością niech się spoi (...)" :]
A teksty wyglądają znajomo ;)
Ładny fragment wybrałaś :)
UsuńA dziękuję, dziękuję! :)
UsuńJeden z moich ulubionych ;)
Też lubię Władcę i mam sentyment do literatury rosyjskiej. Aż przypomina mi się cykliczny wykład profesora Tomasa Venclovy, w którym miałam przyjemność uczestniczyć. Aaa, ja chcę znów na studia! ;)
OdpowiedzUsuńRozmarzyłam się:P Pozdrawiam!
Rozmarzyć się, dobra rzecz :)
UsuńMiałam nic nie pisać, ale książka zawsze mnie skusi. :) Z tamtego kierunku to uwielbiam "Mistrza i Małgorzatę". :) No i Wysockiego. Ale mój gust czytelniczy jest tak różnorodny, że na pewno miałabym kłopoty z wybraniem jednej książki. A Sapkowskiego czytujesz? :)
OdpowiedzUsuńCzytuję. Długo rządził Wiedźmin, ale po ostatnio coraz bardziej skłaniałbym się w kierunku wyższości trylogii husyckiej. Bardzo mi się podobała, pod jej wpływem zacząłem odkrywać Dolny Śląsk.
UsuńTeż lubię "Władcę..", miałam nauczycielkę rosyjskiego (wtedy był obowiązkowy) w liceum, która przemyciła nam wiele perełek z literatury rosyjskiej (czytało się i kuło na pamięć obszerne fragmenty prozy i poezji). Do dzisiaj został mi sentyment do literatury rosyjskiej, lubię wracać do Jesienina i "Mistrza i Małgorzaty". Bardzo interesująco potraktowałeś wyzwanie.
OdpowiedzUsuńJa też z tych czasów obowiązkowego rosyjskiego :)
UsuńWiesz, to wyzwanie, więc uważam, że należy potraktować to poważnie i kreatywnie.
Witaj Mroczny! Zajrzałam tu wcześniej, ale nie miałam czasu dodac komentarza ( a zamierzam się odnieść do kilku aspektów twego wpisu).
OdpowiedzUsuńOczywiście Władca jest obowiązkowy, jak kilka innych książek,w tym kumpla Tolkiena Levisa ( Listy mlodego diabla do starego diabła na przykład) Władcę Pierścieni oglądam zawsze z synem. Gdy jesteśmy zmęczeni zyciem, pracą, szkołą, smutni lub weseli - czyli w każdych okolicznościach :) - czytamy lub oglądamy Władcę na wyrywki.
Dzięki za odkrycie mi tych pięknych strof. Uświadomiłam sobie ze smutkiem, że dawno już nie czytalam zadnej poezji, kiedyś - rzecz nie do pomyślenia! Za to literaturę bardzo lubię , tę rosyjską też. Uważam, że to naród, który wydał wielu wspaniałych artystów. Z rosyjskim nigdy nie było problemów, bo zawsze miałam swietnych nauczycieli, teraz też pracuję z Rosjanką i dwiema Ukrainkami, a także z Finem, ktory oczywiście tez zna język swoich - historycznie znienawidzonych sąsiadów.
Patriotycznie nigdy nie cierpiałam ani systemu, ani Związku Radzieckiego, a języka uczyłam się wbrew sobie , choć tak naprawdę uwielbiam jego melodyjność. Mieszkam na kresach (30 km od granicy), gdzie połowa populacji ma niepolskie korzenie. Wychowywalam się w tym melanżu kulturowym z całym dobrodziejstwem. Sąsiedzi zabierali mnie ze soba na święta na ich święta Górę, a ich dzieci chodziły ze mną na katolicką religię.
Jednak czasami myślę o tych strasznych czasach, gdy sąsiedzi, którzy przeżyli ze soba całe życie, wyrzynali się nawzajem. Zawsze napawa mnie to trwogą i myślę jakimi okazalibysmy sie ludźmi wobec takiej próby piekieł.
Z doświadczenia wiem, że zwykli Rosjanie to serdeczni, choć dziwni lekko wypaczeni przez system ludzie. Ciężko z nimi robi się interesy, trzeba dobrze znać ich mentalność, ale prywatnie oddadzą ci ostatnią koszulę. Ostatnio w praktyce szkole mój ruski, zauwazyłam, że zaczynam mysleć w tym języku :)
Jeszcze chciałam podzielić się pewna refleksją, ale to już przy okazji nastepnego posta (bo to i tak nie na temat), a wyszedł mi strasznie dlugi komentarz, więc zabieram się stąd i już nie smucę, zostawiając troszke miejsca innym :)
Bardzo lubię takie pogranicza kultur, swego czasu lubiłem jeździć na Słowację, zwłaszcza na wschód i na nizinę naddunajską, gdzie współżyją ze sobą Słowacy, Madziarzy i Romowie. Niestety, Twoje rodzinne strony wciąż czekają na odkrycie. Obiecuję sobie jakieś wakacje w tamtych rejonach od kilku lat, ale zawsze coś wypadnie. Może uda się w tym roku? Kto wie
UsuńPowinienes je kiedys odkryc, ja wszystkie pogranicza - maja w sobie to coś. dolina Bugu jest przepiekna. W 39 roku własnie tędy przebiegała granica, pozostalo wiele całkiem nowych bunkrow. odrobinę moich kresów jest w poście "Moje bullerbyn",ale już go chyba czytałeś, dobranoc
UsuńOdkryję. I zrobię mnóstwo zdjęć.
UsuńA posta czytałem.
Dobranoc
Ktoś tu jeszcze nie śpi ;) Dolina Bugu, stamtąd i moje korzenie pochodzą. Wiersz "Jak czarny anioł" został oczywiście poświęcony Annie Achmatowej, o której chciałabym wspomnieć, dla jednych kontrowersyjna, dla innych bogini. Allegro ma non troppo. Też dobrej nocy życzę...
OdpowiedzUsuńKtoś nie śpi, by spać mógł ktoś :)
UsuńPiękne zdjęcia strof...jakże pięknych strof
OdpowiedzUsuńO tak, można się nimi zachwycić.
Usuń