czwartek, 16 maja 2013

Rower




Od dwóch lat Paweł był doradcą finansowym. Ale nie jakimś tam pierwszym lepszym leszczem, którego szczytem możliwości jest naciągnięcie staruszki na marny kredycik, po to, by mogła pojechać do Lichenia. Jego stać było na coś więcej. Na przykład bezdomnego, który od trzech lat spał we własnej nogawce naciągnąć na kredyt samochodowy, by teraz mógł spać w wymarzonym Seicento.
Życie Euzebiusza to właściwie jedno wielkie rżnięcie. Za dnia rżnął, by wieczorem się urżnąć. Ale wczoraj pomylił kolejność i sobie oderżnął. Konkretnie to palec.
Wskazujący znaczy się.
Bo Euzebiusz był drwalem.
I gdy tak siedział tępym wzrokiem przyglądając się Wskazującemu, olśniło go. Bo zrozumiał, że już nigdy w życiu nic nikomu tym palcem nie pokaże. Poruszony swoim losem zalał się łzami wielkimi jak cycki Gertrudy z monopolowego. Na szczęście mielony przygotowany na drugie śniadanie był owinięty w Rzeczpospolitą, a w tejże ogłaszał swe usługi kredytowo-finansowo-ubezpieczeniowe Doradca Paweł. Ogłoszenie, choć lekko podeszło już tłuszczem, wciąż wabiło bogactwem użytych czcionek.
Euzebiusz chwycił za telefon i... ponownie zalał się łzami.
- Kurdeczka, no jak ja bez Wskazującego dzwonić mam? - rzucił ni to do siebie, ni to do Giertycha zerkającego z sąsiedniej reklamy kancelarii prawnej.
Olśnienie przyszło wraz z pierwszym drżeniem rąk i mdłościami. Euzebiusz dostrzegł, iż ma jeszcze w zapasie dziewięć palców. Zanim stracił przytomność oraz prawie pół litra krwi zdążył się jeszcze umówić z Pawłem na podpisanie umowy.

Niestety, najnowsza wersja Navigona, którą na pokładzie miał ostatni nabytek Pawła - Land Rover Range Rover Sport Supercharged HSE o mocy porównywalnej z włożeniem do majtek wściekłej łasicy - nie znalazła miejsca zamieszkania Euzebiusza. Dopiero, gdy Paweł dopytał w monopolowym, udało mu się trafić pod podany adres.
Widok, jak jawił się jego oczom śmiało mógł konkurować z czołowym zderzeniem TIRa bezdusznie pędzącego prosto pod koła Daewoo Tico, jakie ostatnio widział na stronie Youtube.
- Kurdeczka, fajno fura pan mosz – gdy Paweł spojrzał na stojącego w drzwiach domu Euzebiusza, na chwilę zapomniał o oddechu.
- Żem se trochu kurdeczka palec urżnął. Sie pan nie nerwuje, ta krew to kurdeczka z niego – wskazał na kikuta palca.

- Tak więc mam dla pana fantastyczny plan ubezpieczeniowy na najbliższe 25 lat. Otóż wpłaca pan każdego miesiąca po 450 zł, które my inwestujemy na Grenadynach. Te pieniądze tam pracują...
- Ale niby kurdeczka jak pracują? - wtrącił Euzebiusz.
- To skomplikowane, po prostu proszę uwierzyć, że pracują i pomnażają się.
- Pan se ze mnie kurdeczka durnia nie rób, bo ja kurdeczka gupi nie jestem, szkołę się skończyło, a raz kurdeczka, to nawet dyrektorka mie po głowie pogłaskała. Znaczy żem nie jest gupi, bo kurdeczka gupiego to by nie tknęła, no nie? No to jak one pracują? W tych Granatach kurdeczka może jakieś lasy są? Bo drwal to zarobi, że kurdeczka hoho.
- Tak, są tam lasy i dlatego one tam zarabiają – odparł zrezygnowanym głosem Paweł.
- Gówno pan wisz kurdeczka, se przypomniałem, żem raz w szkole mape oglądał i na Grenlandii ino lód kurdeczka. Mów chłopie po prawdzie, bo jak kurdeczka Bóg mi miły sikiere wezme i łeb upierdolę.
- Spokojnie panie Euzebiuszu, chodzi o Grenadyny, a nie o Grenlandię. Tam są lasy. Ogromne, z wielkimi drzewami z drewna – Paweł niezauważalnie przełknął ślinę czekając na reakcję.
- A to kurdeczka wchodzę w to!
- Świetnie, więc jak już mówiłem, przez 25 lat każdego miesiąca wpłaca pan po 450 zł, a potem wypłacamy panu te pieniądze dodając do każdej wypłaty aż 50 zł. Czyli przez następne 25 lat dostaje pan od nas równiutkie, okrągłe 500 zł – promienny uśmiech który zagościł na twarzy Pawła miał być wizualnym zapewnieniem, iż oferta naprawdę jest genialna.
Euzebiusz milczał, ale w jego głowie, a także na dziewięciu palcach rąk ukradkiem wsuniętych do kieszeni trwał intensywny proces myślowy.
- Kurdeczka – zaczął nieśmiało – to będę miał jakieś 75 roków jak zaczniecie mi płacić.
- Jest bystrzejszy, niż mi się wydawało – pomyślał Paweł i głośno dodał - No tak, ale przez następne 25 lat będzie Pan żył jak król, jeżeli tylko pan zechce, to może nawet odwiedzić Grenadyny i swoje pracujące pieniądze – doradcy wydawało się, iż ta uwaga załatwi sprawę ostatecznie.
Nie mylił się.

- Mówiłem kurdeczka dziadowi, że dyrektorka mie po głowie pogłaskała, to sie uparł - Euzebiusz otarłszy zakrwawione dłonie o poły kufajki z pietyzmem otworzył drzwi Rovera. Wahał się. Jasnobeżowa, skórzana tapicerka onieśmielała go. Wrócił do izby, wziął z wieszaka płaszcz Pawła i rozłożył go na siedzeniu samochodu.
Kierownica wyglądała jak kokpit statku kosmicznego, miała mnóstwo przycisków. Euzebiusz zaczął je po kolei wciskać. Jeden z nich włączył radio. Śpiewał niejaki Pajujo: 

Kupiłem sobie bardzo, bardzo fajny rower
Ma on bagażnik i siodełko kolorowe
Jest cały zielony, z tyłu lampa jest czerwona 
Jeżdżę nim po polach i po okolicznych rowach 

Kurdeczka – pomyślał – trza będzie przemalować.

40 komentarzy:

  1. Kurdeczka... ale masz talent!
    Serdecznosci
    Judyta

    OdpowiedzUsuń
  2. o, jejuniu... wyobraźnia mi się uruchomiła...
    ależ plastycznie spisujesz :))

    OdpowiedzUsuń
  3. No tego mi brakowało, ale nie śmiałam się upominać. :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy wypada się przyznać że tęskniłam za Euzebiuszem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaj się, to nie będę się czuła odosobniona. :)))

      Usuń
    2. No to się przyznaję!

      Usuń
    3. Kiedy on taki gbur i cham :)

      Usuń
    4. Ale ma swój hmmm... specyficzny urok. :)))) A poza tym, no wiesz, de gustibus... :)))

      Usuń
  5. Znakomicie się czyta, kurdeczka!
    Pozdrawiam cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasna pętelka! Od rana mam dobry humor... dzięki temu wpisowi:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że Euzebiusz spodobał się :) Postaram się częściej.

      Usuń
  7. My mówimy "Kurka wodna" albo "Kurde blaszka" a tu prosze ja Ciebie "Kurdeczka":)) Ale kurdeczka fajnie się czytało a fotka no jak zawsze kurdeczka SUPER.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać, że masz fantazję i poczucie humoru na maxa. Fota odjazdowa. :)
    Pozdrówka. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Parabéns a foto é lindíssima.

    OdpowiedzUsuń
  10. Cha, cha! U mnie leje jak z cebra i w ogóle jakos tak byle jak weekend się zaczyna, ale wprawiłes mnie w doskonały humor tym opowiadaniem! Połknęłam jednym haustem (tak to się chyba mówi) i chciałabym częściej takie móc czytać! Robisz nieprzeciętne zdjęcia, piszesz za polotem, ciekawe jakie jeszcze talenty nam okażesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję jeszcze coś wrzucić :)
      Talenty? Robię świetne tagine :)

      Usuń
    2. tak myślałam, że jeszcze gotujesz!ale nie smiałam sugerować. Normalnie ideał! Poproszę o zestaw twoich wad :) przecież musisz mieć jakies wady! trzeba byłoby żone podpytać, przecież życie z ideałem musi być strasznie nudne i nie stawia żadnych wyzwań :) a nie wyglądasz na nudziarza. :):) ( sprzątam i tak z doskoku bloguję, więc tu jeszcze zajrzę dziś) a tagine nigdy nie jadłam, znalazłam przed chwilą przepis ( błogosławiony internet) i może moim chłopakom zrobię dla odmiany - żeby nie było, że tylko bloguję, a nic nie gotuję :)

      Usuń
    3. Składam się z samych wad... I w jednym masz rację: życie ze mną jest strasznie nudne i nie stawia żadnych wyzwań...

      Usuń
    4. no jak z wad, to przeciwnie - jest nad czym pracowac :) mówię z autopsji: nie zebym była masochistka, ale zapewniam cię, gdyby moj mąż miał tylko nieskazitelne cechy charakteru, to nasz związek nie trwałby aż tyle lat co trwa... umarłabym z nudów. On tez to samo twierdzi. jestem daleka od ideału, ale dzieki temu mój mąż zapewnia, że nie sposób się ze mną nudzić ( tylko nie wiem, czy według niego to ma byc komplement, czy wręcz odwrotnie):) i tym lekkim, blogerskim pląsem przechodzę do sprzątania kuchni, miłego weekendu

      Usuń
    5. I o to chodzi! Ideały, nie dość, że nudne, to nie istnieją :)

      Usuń
    6. my to wiemy,że nie istnieja, ale niektórym się wydaje że tak i szukaja ich całe zycie bez skutku.

      Usuń
    7. Czasem myślę, że to jakiś rodzaj pasji - jak robienie na drutach czy zbieranie znaczków.

      Usuń
  11. Nice!!i really need a bike:))))Greetings from Norway))

    OdpowiedzUsuń
  12. Inderesting story and nice picture of the old bike !!!
    Have a nice weekend !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie się czytało:).
    A"propos ubezpieczycieli, właśnie zmieniłam. Okaże się jak będzie mi się bosko żyło, gdy skończy się umowa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Twoje pieniądze nie pracują w żadnym państwie na literę G :)

      Usuń
  14. fantastyczne zdjęcie roweru!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...