piątek, 14 lutego 2014

Tagine













- Gdy tylko otworzyłam drzwi samochodu, wiedziałam, że już jesteś – promienny uśmiech Beaty doskonale nastroił mnie na resztę dnia. Po pierwsze, bo rozkosznie się uśmiechała, po drugie: bo to była Beata i po trzecie: bo się za nią stęskniłem.
- Wiesz, pachnie już przy drzwiach na dole, a im wyżej, tym cudowniej. Nawet nie wiem kiedy pokonałam te pięć pięter – tym razem zachwyciła mnie mieszaniną zalotności Nigeli Lawson i tajemniczości Mony Lisy.
- Witaj... cieszę się, że jesteś – powiedziałem, muskając na powitanie jej karminowoczerwone usta.
- Kawy? Wina? Mam marokańskie Sidi Brahim.
- A masz kardamon do kawy? - spytała niecierpliwie. Wiedziałem, że bardzo chciałaby zapytać skąd te zapachy, ale nie zrobi tego. Uwielbia niespodzianki. Będzie więc tęsknie spoglądała w kierunku kuchni i posyłała pytające spojrzenia. Na które absolutnie nie wolno mi reagować.
- Oczywiście, że mam, przecież to afrodyzjak – odpowiedziałem, puszczając do niej oko. Podeszła, pocałowała mnie i szepnęła do ucha: to poproszę.

Na ścianach migotały cienie świec, z głośników sączyła się arabska muzyka, a my siedzieliśmy na przeciw siebie, dotykając się opuszkami palców. Ta chwila mogłaby być wiecznością...
- Wiesz, najchętniej zjadłabym Cię, wtedy zawsze byłbyś ze mną – jej kulinarne porównanie przypomniało mi o daniu, które z pewnością jest już gotowe.
- Więc najpierw coś przekąsimy, a później mnie schrupiesz – zażartowałem wychodząc do kuchni.

- To jest niesamowite, tyle smaków, tyle delikatności i rozkoszy dla podniebienia. Jak nazywa się to danie? - spytała dokładając na talerz kolejną porcję.
- Tagine. To nazwa potrawy i naczynia, w którym się ją przygotowuje. Kuchnia marokańska – dodałem.
- Opowiedz jak to zrobiłeś, proszę – choć wydawało mi się, że znam już jej wszystkie uśmiechy, ten znowu był czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym.
- Opowiem...
- Na początek dobrze jest mieć odpowiednie naczynie. Naczynie do tagine można kupić w Polsce bez większego problemu, ale gdy go nie mamy, wystarczy zwykły rondel...
- Taki z pokrywką? - przerwała mi.
- Tak, z pokrywką. Przygotowanie dania najlepiej rozpocząć kilka godzin wcześniej, marynując mięso. Potrzebujemy około pół kilo fileta z kurczaka lub indyka, trochę oliwy i mieszankę przypraw, na przykład Ras el Hanout lub Tagine.
- I co dalej – spytała gładząc moją dłoń.
- Bierzemy dwie cebule, dwie marchewki, jedną paprykę, batata i wszystko kroimy w paski lub w kostkę. Później wystarczy w naczyniu podgrzać oliwę i włożyć mięso, następnie pokrojone warzywa i garść czarnych oliwek. Całość zalewamy szklanką bulionu, a na koniec dodajemy przyprawy: kmin rzymski, imbir, czosnek, szafran, łyżkę miodu, sól i pieprz… - na twarzy Beaty malowało się coraz większe znudzenie, aż wreszcie nie wytrzymała i powiedziała:
- Kochanie, świetnie Ci poszło z tą przystawką. A gdy jej dłoń powędrowała w kierunku guziczków bluzeczki, dodała - a teraz ugotuj danie główne.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Święto pełne mroku

Rok temu, gdzieś tak późnym popołudniem, a nawet już prawie wieczorem, założyłem Mrocznego bloga. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz.
Co ciekawe, pierwszego bloga założyłem 9 lutego 2009 roku, taki więc wczoraj minęło 5 lat mojego blogowania.
Dzięki, że chce się Wam tu zaglądać *

* - nie dotyczy: frustratów, hejterów, dzieci Neostrady, zgorzkniałych i zawiedzionych życiem



sobota, 8 lutego 2014

Geometria


Zwariowana geometria
 
Zachodziło kółko w głowę,
czemu nie może być kwadratowe
Jeśli rogi na głowę włożę,
wtedy kwadratem będę być może
lub prostokątem, gdy mi się uda.
Bo wciąż być kółkiem - to straszna nuda
Rozmyślał trójkąt: - jeśli rogi wyrzucę
lub odłożę na półkę,
wtedy być może mi się uda być choć przez chwilę kółkiem.
I marzył kwadrat: - Jeśli jeden z mych rogów schowam gdzieś do kąta,
to wtedy może choć przez moment podobny będę do trójkąta
Lecz jak to dobrze, że to tylko są sny
tych figur i marzenia, bo jaka będzie
geometria gdy wszystko w niej tak się pozmienia.
Adam Asnyk
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...