środa, 18 września 2013

Drabina




Wracając z pracy zobaczyłem nad moim domem ogromną chmurę burzową. Nie, nie taką, jak wtedy, gdy żona ma okres…
Ta była jeszcze większa.
Przybrałem więc minę Bustera Keatona i ruszyłem na spotkanie z nieuniknionym.
Zgodnie z przewidywaniami w domu szalało tornado z lekką domieszką tsunami, a gromy biły nie gorzej, niż polski kibol.
Głównie w pokoju syna.
I przeważnie.
Zjadłem więc kotleta mielonego z buraczkami i odsmażanymi ziemniakami, zrobiłem kawę w swoim, wspaniałym, absolutnie cudownym ekspresie do kawy i bez słowa zasiadłem przed telewizorem.
Gdy próbowałem wsłuchać się w dialogi „Teorii Wielkiego Podrywu”, w pomieszczeniu zajmowanym przez potomstwo trwała jesień średniowiecza.
Zgadza się, absolutnie nie wolno mi było reagować. A nawet gdybym mógł, to i tak nie miałbym ochoty. Wszak Sheldon Cooper wymiata na każdym froncie.
Również burzowym.
Gdy zaczynałem oglądać „Fakty”, szkwał przeszedł w zaledwie sztorm, a kiedy pan Durczok silił się na kolejny pożegnalny dowcip, zapanowała flauta.
Mogę działać.
Otworzyłem drzwi pokoiku, syn jeszcze trochę mruczał i wydawał inne, równie niezrozumiałe dźwięki. Zupełnie jakby zobaczył niedźwiedzia polarnego albinosa.
- Oglądasz mecz Realu z Galatasaray? – rzuciłem od niechcenia.
- Młmnom – wypluł z siebie.
- Coś w szkole? – kontynuowałem.
- Mhmno…
- Z Maćkiem – chyba stawałem się namolny.
- Nhhhoo… - jest dobrze, syn powoli przechodził na język ojczysty.
- Opowiesz? – zarzuciłem wędkę.
- No bo tydzień temu na kółku filmowym ustalaliśmy kto nakręci recenzję jakiej gry. Ja powiedziałem że zrobię Minecrafta, a Maciek miał zrobić Fifę 13. Przedwczoraj zadzwonił i spytał czy mu przyniosę na pendrive swój film, bo chciał zobaczyć. Wczoraj mu zaniosłem, a on dziś od razu po przyjściu do szkoły dał go pani, mówiąc, że to jego – Uzi już dawno dostałby zadyszki… ale nie mój syn, który dalej bombardował mnie słowami: - więc pani mi przygadała, że nic nie robię i jak chcę zostać na kółku, to na następne zajęcia mam zrobić dwa filmy. A to Maciek powinien je zrobić, bo ukradł mój film i się wszystkiego wyparł. Mieliśmy więc to samo i pani powiedziała, że to ja zabrałem jego film, bo byłem drugi – w oddali zagrzmiało…
- Widzisz synek… - zamyślałem się na chwilę, niczym Platon czy jakiś inny Kant, po czym dodałem już całkiem filozoficznie - bo życie jest jak drabina.. Czasem uda Ci się wspiąć kilka szczebli w górę, ale to najczęściej to ty nią jesteś dla innych.

46 komentarzy:

  1. Rywalizacja na miarę czasów. Każdy chyba mógłby przytoczyć podobne zdarzenie z własnego życia, niekoniecznie z bardzo wczesnej młodości.
    Puenta doskonała.
    Pozdrawiam cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyjemy w czasach wyścigu szczurów i takie są tego efekty.

      Usuń
  2. Hmmmm....a ja bym tam Maćkowi dala w ryj, tak dla porządku.
    A może też i dlatego, że taki dzień dzisiaj mam i też ze mnie w robocie, może nie drabinę, ale most linowy zrobili. Ledwie zipię.
    Świetnie napisane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walniesz dziada, a ukarzą jak za człowieka. Nie warto.

      Usuń
  3. C'est la vie - szybko dostał lekcję, jak wygląda wyścig szczurów, ale co go nie zabije itd. itp.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie napisane. Z przyjemnością dołączyłam do obserwujących. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie witam wśród obserwujących. Mam nadzieję, że i dołączysz do komentujących :)

      Usuń
  5. Mogę być nawet drabiną, tylko niech ktoś z niej uczciwie korzysta...
    mogę pomagać, wspierać, doradzać, nawet coś za kogoś zrobić - tylko niech uczciwie o tym powie...
    Aż mi niesmacznie po tym zachowaniu kolegi :/
    Ciekawa jestem, jak syn Twój to ostatecznie załatwi?

    Lubię Twoje pisanie :) I zdjęcia też... wiadomo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mu przeszło, ale zadra została. W tym wieku jeszcze nie jest się zbyt pamiętliwym.

      Usuń
  6. Fajnego ma kolegę, nie ma co... swoją drogą mam nadzieję, że załatwił to po męsku? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No ładnie to tak dołować młodego i na dodatek kreatywnego syna???
    Można być drabiną, raz, albo drugi, ale za trzecim to już nikt nie zdoła
    się na Ciebie wspiąć, bo staniesz się rakietą !!!!
    Swoją drogą, to nie będzie już taki naiwny - twardziel z niego wyrośnie...
    Pozdrawiam serdecznie
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy, mimo wielu nauczek, do końca życia pozostają drabinami.

      Usuń
  8. "I don't know if I care
    I'm the jerk, life's not fair"...
    Tia, tylko weź to wytłumacz dziecku...
    Zresztą, ja sama tego nie ogarniam.

    Pzdrawiam drabiniasto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, nie zawsze można to wszystko ogarnąć, więc jak tu tłumaczyć?

      Usuń
    2. Kiedy nie da się wytłumaczyć, wtedy nam - rodzicom, zostaje po prostu być. Być obok. Tak - tak mi się przynajmniej wydaje.

      Usuń
    3. Na to zawsze mój syn może liczyć.

      Usuń
  9. Nie dość, że ci lazą po grzbiecie jak po drabinie to jeszcze szczebelki połamią, ech жизнь! Jakaś epidemia czy co, bo też dziś jestem zdołowana ludźbi jakby nie przymierzając ktos owoce mojej pracy podwędził.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W przypadku bycia drabiną nie zawsze chodzi o podwędzanie, czasem ktoś po prostu wykorzystuje Cię do wspinania się na wyższe szczebelki życia.

      Usuń
  10. Cóż to zdarzenie pokazało jakiego ma kolegę i pewnie nie jest on już kolegą. Przykro, że są złodzieje, którzy nie szanują czyjejś pracy. Los nieruchliwy ale sprawiedliwy, jeszcze się przekona w życiu, że kraść nie popłaca. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielu z nas uczy dzieci takiego zachowania... Bo czymże jest ściąganie pirackiej bajki czy filmu, jak nie kradzieżą?

      Usuń
  11. Dobrze, ze ma madrego Tate...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  12. To nie zycie ani drabina tylko dupki kolezenskie:)
    Potem maja spadanie z tej drabiny. I dobrze im tak:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jakiś rodzaj grzyba? Te dupki koleżeńskie? :)

      Usuń
    2. Dokladnie, taki grzyb wstretny niby kolezenski:)
      Generalnie rozprzestrzenia sie na wlasne zyczenie, trzeba precyzyjbego ciecia, by pozbyc sie infekcji.
      Ale w koncu zasycha i odpada:)

      Usuń
    3. Czasem jednak nieźle potrafi zatruć.

      Usuń
  13. Jak to mówią... karma wraca. Raz ktoś korzysta z drabiny, a niebawem sam się nią staje... A w ogóle to bardzo lubię Twoje pisanie :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć wraca :)
      W takim razie czasem coś jeszcze napiszę :)

      Usuń
  14. Podoba mi się końcowa sentencja - jest pouczająca.
    Gdy człowiek da sobie jeszcze dorobić poręcze, to już jest całkiem źle.
    Drabina na zdjęciu też fajna, tylko szkoda, że nie widać końca.
    Jeśli ma być synonimem życia - to w "porzo" :)
    Całość na pięć plus!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma końca, bo tam - w zależności od całokształtu - niebo lub piekło. Każdemu wedle woli i zasług :)

      Usuń
  15. Grunt to posiąść tę mądrość odpowiednio wczesnie, znaczy - grunt to profilaktyka;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najczęściej jednak jest myśl przysłowia: mądry polak po szkodzie.

      Usuń
  16. Życiowo zakończyłeś. Poklepuj syna, poklepuj, to wzmacnia szczeble...

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaskakujaca konkluzja!
    To mnie czy Ciebie nie bylo? Wlasciwie wsio ryba - juz jestem!

    OdpowiedzUsuń
  18. Znalazłam Twojego bloga i nie wiem co bardziej podziwiać: zdjęcia czy to , co piszesz. Zajrzę tu jeszcze.
    P.S. Jesteś dobrym ojcem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Podziwianie może się skończyć uderzeniem wody sodowej do głowy autora, więc lepiej głośno o tym nie pisać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pisać o czymś głośno"- nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, ale podoba mi się. Na konwersację blogową w sam raz :)
      Dobrych słów nigdy za dużo, zwłaszcza jak są szczere :)

      Usuń
    2. Jeżeli tylko nasza wyobraźnia to dopuszcza, to "pisanie o czymś głośno" jak najbardziej istnieje :)

      Usuń
  20. I on to tak spokojnie wziął na klatę? Ja nie wiem czy to dobre.
    Kumpla nie zazdroszczę, to zwykła szuja! Aż strach pomyśleć co z niego wyrośnie za człowiek!?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest taki jak ja: wszystkie bierze na klatę. Później trochę cierpi, ale to ż inna bajka.

      Usuń
  21. Jak na rysunku Bruegla ,,Duże ryby pożerają małe."
    W ogóle podoba mi się metaforyka marynistyczna, morska, rzeczna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie już jest to życie: pożeramy będąc pożeranymi :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...