czwartek, 20 listopada 2014
sobota, 15 listopada 2014
sobota, 8 listopada 2014
Bądź...
W kwiatów pąkach,
leśnych łąkach,
deszczu kroplach,
lodu soplach,
w morskiej wodzie,
ranka chłodzie,
w mroku, w słońcu,
na początku i na końcu,
na czerwonym też kobiercu
najpiękniejszym, bo w mym sercu
bądź...
leśnych łąkach,
deszczu kroplach,
lodu soplach,
w morskiej wodzie,
ranka chłodzie,
w mroku, w słońcu,
na początku i na końcu,
na czerwonym też kobiercu
najpiękniejszym, bo w mym sercu
bądź...
piątek, 7 listopada 2014
piątek, 31 października 2014
środa, 22 października 2014
niedziela, 5 października 2014
środa, 1 października 2014
poniedziałek, 22 września 2014
Maki czerwone
Słońca i soków niezbadaną grą
Poczerwieniała dziś ogrodu zieleń,
Jak gdyby grządki kto poplamił krwią.
To maki, dotąd na szypułkach ślepych,
Wczoraj stulone jeszcze w zwarty pąk,
Otwarły nagle swych kielichów przepych:
Czerwone djabły ogrodów i łąk.
Purpura płatków krwawa i ognista,
Przetkana wzorem czarnych jak noc plam,
Przywodzi na myśl ubranie Mefista,
W którem do Fausta raz zapukał bram.
Na dnie kielichów, które blask przesyca
Zwabiając pszczoły na słodyczy łów,
Drzemie upojeń straszna tajemnica,
Dając nam wizję opjumowych snów.
Maki czerwone z swojem piętnem czarnem,
Któż wam kolory dał i dziwną moc?
Jesteście nieba, czyli piekła ziarnem,
Które raz szatan zasiał w ciemną noc?
(Henryk Zbierzchowski)
niedziela, 21 września 2014
Codziennie...
Codziennie jesteś sprzedawany za miskę soczewicy.
Codziennie jesteś zdradzany za 30 srebrników.
Codziennie napotykasz mnóstwo nietaktów, niedelikatności,
interesowności, manipulowania twoją osobą, nie mówiąc już
o atakach brutalności, chamstwa, nieuczciwości.
Naucz się mówić: nieważne. Bo inaczej zaleje cię fala błota. Bo inaczej, gdy będziesz to wszystko zapamiętywał, analizował, udusisz się. To jest droga samozniszczenia. Ci, którzy lądują w zakładach psychiatrycznych albo popełniają samobójstwo, mają rację oskarżając otoczenie. Ale są również sami winni.
Dlatego naucz się mówić: nieważne.
Tym bardziej, że i ty nie jesteś bez winy i ty sprzedajesz swoich braci za miskę soczewicy, zdradzasz ich za 30 srebrników. I ty popełniasz wobec nich tysiące niedelikatności, jesteś interesowny, przewrotny, nie mówiąc o wszystkich nietaktach, z których sobie nie zdajesz sprawy, które weszły w styl twojego życia.
Spleceni w uścisku wzajemnej winy umiejmy sobie nawzajem przebaczyć.
Naucz się mówić: nieważne. Bo inaczej zaleje cię fala błota. Bo inaczej, gdy będziesz to wszystko zapamiętywał, analizował, udusisz się. To jest droga samozniszczenia. Ci, którzy lądują w zakładach psychiatrycznych albo popełniają samobójstwo, mają rację oskarżając otoczenie. Ale są również sami winni.
Dlatego naucz się mówić: nieważne.
Tym bardziej, że i ty nie jesteś bez winy i ty sprzedajesz swoich braci za miskę soczewicy, zdradzasz ich za 30 srebrników. I ty popełniasz wobec nich tysiące niedelikatności, jesteś interesowny, przewrotny, nie mówiąc o wszystkich nietaktach, z których sobie nie zdajesz sprawy, które weszły w styl twojego życia.
Spleceni w uścisku wzajemnej winy umiejmy sobie nawzajem przebaczyć.
(Mieczysław Maliński)
piątek, 19 września 2014
środa, 17 września 2014
poniedziałek, 15 września 2014
niedziela, 14 września 2014
sobota, 13 września 2014
czwartek, 11 września 2014
wtorek, 9 września 2014
poniedziałek, 8 września 2014
Porzucony, czyli: zemsta jest słodka
- Wiesz... – powiedziała,
próbując złapać tchu i rozglądając się za rozrzuconą po całym pokoju bielizną –
to był nasz ostatni raz.
- Ale... - nagle głos
uwiózł mu w gardle.
- Skarbie, chyba nie
będziesz dramatyzował, przecież jesteśmy dorosłymi ludźmi – odparła ze
zniecierpliwieniem w głosie, bo zaczęło ją irytować to, że nie może odnaleźć
drugiej pończoszki.
Poznali się miesiąc
wcześniej, Anka właśnie oddawała się marzeniom o kubku ciepłego kakao w
ramionach ulubionego fotela i pieszczotach delikatnych dłoni szlafroka z
miękkiej satyny w kolorze Ferrari. A wątła nić świadomości, którą pozostawiła
do kontaktu ze światem zewnętrznym, skupiała się na trzymaniu rurki w pędzącym
tramwaju.
I wtedy to się stało.
Przez Martę, której na dodatek nie znała i zapewne nie chciałaby poznać. Nie,
nie dlatego, że Marta była piękna. Nie dlatego też, że była blondynką. Po
prostu Marta ubierała się w Versace, którego Anka szczerze nienawidziła. Dla
niej liczyła się tylko Prada.
I ewentualnie Dolce & Gabbana.
I otóż owa Marta, nie
dość, że bezczelnie, to na dodatek nagle, wtargnęła na przejście dla pieszych
zmuszając motorniczego do ostrego hamowania, a ją do zatrzymania się w
objęciach mężczyzny o uśmiechu Clarka Gable. Co prawda wkrótce okazało
się, że jest tylko prowincjonalnym Mietkiem, ale wciąż zabójczo przystojnym.
Nic więc dziwnego, że tak niespodziewanie zrodzone pożądanie szybko zaczęło
ścigać się w swej gwałtowności z erupcją wulkanu Krakatau.
Nawet kilka razy dziennie.
- Ale przecież my się
kochamy... ja Cię kocham – Mietek nie miał zamiaru tak łatwo poddać się.
- Kochamy? - spytała po
dłuższej chwili. To codzienne rżnięcie nazywasz miłością? Ja tylko miałam na
Ciebie ochotę... właściwie to nawet nie na Ciebie, a na Twojego ptaszka –
mówiąc to nałożyła odnalezioną pończoszkę i rozglądała się za kolejnymi
elementami bielizny.
- Wreszcie go mam –
podniosła triumfalnie do góry stanik i wtedy spojrzała na Mietka.
- Nie no, taki duży
chłopczyk i taki głupiutki. Jak Kubuś Puchatek. I pojednawczo dodała – wiesz,
już mnie nie kręcisz, ale na pożegnanie zrobię Ci loda. Chcesz?
- Chcę – odpowiedział bez
zastanowienia.
A gdy skończyła,
Mieczysław wyjął z leżących na kanapie spodni portfel, wyciągnął 100 zł, podszedł
do Anki i włożył jej banknot do stanika.
- Ale... to nie było za pieniądze – odparła nieco zmieszana.
- Wiem, ale to za ten
miesiąc seksu.
piątek, 5 września 2014
środa, 3 września 2014
Czas nie mija. I nie cyka. To my mijamy, a cykają nasze zegarki. Tak samo cicho i nieubłaganie jak słońce, wstające na wschodzie i zachodzące na zachodzie, czas pożera historię. Niszczy wielkie cywilizacje, podgryza dawne pomniki, pochłania pokolenie za pokoleniem. Dlatego właśnie mówimy o „zębie czasu”. Bo czas nadgryza i przeżuwa, a między jego trzonowcami jesteśmy my.
niedziela, 31 sierpnia 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)