środa, 3 lipca 2013

Moje Psińco


Jej ojciec był rasowym Manchester Terrierem, matka nie miała rodowodu. Ale to bez znaczenia, bo przecież była najpiękniejszym i najmądrzejszym psem pod słońcem. Kochała całą sobą, ale gdy zaszło się jej za pazurki, potrafiła być Zołzą nad Zołzami. Jej szczęki zamieniały się wtedy w bezwzględną niszczarkę. Najnowsze buty za 300 zł czy 20 metrów węża do podlewania nie stanowiło dla Niej najmniejszego problemu.
Cóż... i tak nie potrafiłem się na Nią gniewać. Może dlatego nigdy nie tknęła nic mojego.
Za to wieczorami lubiła wskoczyć mi na kolana, następnie obrócić się tyłem do mnie i siedząc odepchnąć się przednimi łapami tak, że głową lądowała na moim ramieniu. Wtulała się i z tylnymi łapami w pozycji "za piętnaście trzecia" zasypiała.
Aza, zwana też Azalią lub Moim Psińcem nigdy już nic nie pogryzie, nigdy nie zrobi rundy honorowej na powitanie gdy wracałem z pracy, nigdy już nie wskoczy do łóżka by zasnąć w nogach.
Odeszła wczoraj rano.

43 komentarze:

  1. No i płaczę.....nie wiem co powiedzieć....
    trzymaj się :*
    Była naprawdę śliczna.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochowałem ją w ogrodzie, pod wielkim orzechem.

      Usuń
    2. To będzie piękne miejsce dla niej.
      Ale jak ktoś mógł otruć takiego cudnego psa. Przecież wystarczy na nią popatrzeć. Rano kiedy otworzyłam Twój wpis, najpierw zobaczyłam zdjęcie. Pomyślałam jaki śliczny pies....potem czytałam jak się do Ciebie tuli, a na końcu dopiero to ostatnie zdanie.....popłakałam się
      Sama mam psa wiem jaka to miłość...

      Usuń
    3. Syn powiedział, że zrobi tam mały krzyż.

      Usuń
  2. Dodaję swoje łzy... Bo ze słowami sobie nie radzę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, bardzo mi przykro :(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest złość, bo wiele wskazuje na to, że ktoś ją otruł.

      Usuń
  4. To smutne, bardzo, współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była moim psem, ja ją przywiozłem do domu i od tej chwili złączyła nas wielka przyjaźń.

      Usuń
  5. Miałem to samo z moimi bokserkami. Wszystkie odchodziły w wieku 8 lat - za wcześnie! Wiem więc jak to jest. Szkoda i żal!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wypadek? Rozstanie? A może musiałeś zostać panem od życia i od śmierci?
    Ścisk w dołku i gula w gardle...jeszcze długo...jakikolwiek byłby powód...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej zatrucie trutką na szczury... Tak, musiałem być panem jej życia i śmierci.

      Usuń
  7. To przykre i bolesne gdy tracimy przyjaciela.Bardzo Ci wspolczuje:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Choć jej nie znałam, to wiem, że była wspaniałym psem. Zwierzęta tym różnią się od ludzi, że nie oceniają, nie obrażają się o byle co, a są wierne do ostatnich swoich chwil. Są prawdziwymi przyjaciółmi i odejście takiej istotki boli przez bardzo długi czas. Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy pies jest wspaniały. Dla mnie ona była najwspanialsza. Kochałem ją za bystrość, inteligencję i wielkie oddanie.

      Usuń
  9. Twoja Aza była pięknym psem.
    Tak mi przykro. Wiem, jak to boli...

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdybym miała coś powiedzieć nie mogła bym przez ściśnięte gardło. Napisać też trudno...po prostu współczuję. Dla Ciebie zawsze zostanie..."coś pięknego"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była z nami zaledwie 2,5 roku, a naprawdę podbiła nasze serca.

      Usuń
  11. Doskonale znam to uczucie. Bardzo, bardz, bardzo ci współczuję. Ten wiersz znam już na pamięć... za każdym odejściem...

    To tylko pies..

    To tylko pies, tak mówisz, tylko pies...
    A ja ci powiem
    Że pies to czasem więcej jest niż człowiek
    On nie ma duszy, mówisz...
    Popatrz jeszcze raz
    Psia dusza większa jest od psa
    My mamy dusze kieszonkowe
    Maleńka dusza, wielki człowiek
    Psia dusza się nie mieści w psie
    I kiedy się uśmiechasz do niej
    Ona się huśta na ogonie
    A kiedy się pożegnać trzeba
    I psu czas iść do psiego nieba
    To niedaleko pies wyrusza
    Przecież przy tobie jest psie niebo
    Z tobą zostaje jego dusza

    (Barbara Borzymowska)


    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam kiedyś maleńkiego pieska, niewiele większe od kota, czarnego kudłatego kundelka. Właściwie to był pies mojego taty. Mój tata podpierając się laską chodził bardzo powoli, tak samo powoli chodził obok niego pies. Pewnego niedzielnego popołudnia Misiu zniknął bez śladu. Płakaliśmy z tatą kilka tygodni i w końcu pogodziliśmy się z faktem że psa nie ma. Po wielu latach przypadkowo dowiedziałam się kto go zabił. Nie potrafię, do dziś, tej osobie tego wybaczyć i zawsze będę ją nazywać Kainem. Psa już nie chcę mieć, bo jeśli coś mu się stanie to jak to przeżyć. Trzymaj się. Alina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie już życia bez psa, na pewno wezmę kolejnego. Ale niezbyt szybko. Choćby z szacunku dla Azy.

      Usuń
  13. Very lovely dog !!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Okrutność ludzka nie zna granic !
    Współczuję.
    Niemoc w ratowaniu kociego życia przeżyłam w dzień Nowego Roku.
    Powiernik moich myśli też został otruty !
    Od marca jest jego następca, szczęśliwa w naszym domu figlarna koteczka, a ja za każdym jej wyjściem do ogrodu mam obawy, czy i jej ktoś nie skrzywdzi .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co kieruje takimi ludźmi... Naprawdę nie wiem...

      Usuń
  15. Co za draństwo! Niestety spotykane.
    Podobno psy i ich właściciele spotykają się kiedyś na tęczowym moście - będzie tam na Ciebie czekała.

    OdpowiedzUsuń
  16. Full concentration, what am I hearing?

    Greetings,
    Filip

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie masz racji, ze jej juz nie ma. Jest, tylko inaczej.
    Moja Carmen tez jest czlonkiem rodziny, choc to sunia;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma jej fizycznie i tego brakuje najbardziej. Na szczęście jest pamięć, zdjęcia, filmy...

      Usuń
  18. Nie mogę uwierzyć. Przykro mi bardzo, dla mnie pies też zawsze był członkiem rodziny. Takie rozstania bolą, szczególnie jeśli są nagłe i tak bezsensowne.

    OdpowiedzUsuń
  19. Smutno, bardzo smutno. Pozostały wspomnienia...

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiesz, Mroczny, ja rozumiem, jezeli pies dozyl w swojej emeryturze slusznego wieku i przeniosl sie za teczowy most. Tez jest smutno i zle. Ale swiadomosc, ze ktos celowo, albo i nawet bezmyslnie skrzywdzil zwierze, to wtedy budzi sie we mnie wscieklosc! Rok temu jednemu znajomemu ktos otrul suke, ktora karmila swoje 10 dzieci! Byly juz duze! Za dwa tygodnie mialy isc do swoich domkow! Przepiekne i kochane przez cala rodzine! Oczywiscie i suka i dzieci odeszly. Ryczalam jak bobr, choc to wcale nie taki bliski znajomy. Gdybym ja byla na jego miejscu, to nie wiem, czy udalo by mi sie wyzwolic spod checi zemsty...
    Bo mial podejrzenia , kto to zrobil.
    Nierozumiem ludzi!
    Sami siebie niech truja!
    Ale od psow i kotow niech sie trzymaja z daleka!

    Tez mi smutno z powodu Azalii.

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem co napisać, bo wiem jak to boli i żadne pocieszenia nie pomogą. Musisz to przeżyć sam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Przykro mi! Smutne jest to, że straciłeś ją w taki sposób... trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  23. How important is the pedigree?
    and...the owners of animals? What about their own pedigree?
    (Pedigree = ability to care, love and understanding our four-legged friends)
    Amazing shot and beautiful dog...

    OdpowiedzUsuń
  24. Oh ... and I really feel his death...
    When you lose a friend...you are really sad. You will remember the good moments...you'll never forget this faithful fellow...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...